Hej to znów ja
Wasza “ulubiona” baba za kierownicą”
. Czas na kolejne podsumowanie po 7 miesiącach . Ci którzy wiedzą i mnie znają wiedzą jak 'wyjątkowy " egzemplarz mi się trafił . Informacja dla nowych - zsumujcie swoje problemy w jedno i otrzymacie moje auto w listopadzie . Dla przpomnienia
http://www.audiklub.org/phpBB2/viewtopic.php?t=12300 oraz to
http://www.audiklub.org/phpBB2/viewtopic.php?t=11732 .Chciałabym Wam opisać co się działo z autem od tego czasu . Może Was rozbawię i może poprawie nastroje nowym posiadaczom 2,8 V6 którzy teraz płaczą na maszynami na “technicznym” .
Po przygodach opisanych wcześniej - miałam względny spokój z furą ( czyli plan co naprawiam i kiedy ) . Ale wziełam udział w “zabawi na śniegu” - efekt uszkodzona pompa wspomagania . Ale było warto
!!Super było .
Tak więc zaczełam oszczędzac kase i postanowiłlam zrobić “Maleństwu” trochę frajdy i znów zaczełam odwiedzać warsztaty .
Zaczeło się delikatnie od wymiany czujnika temperatury bo się wentylatory na 2 bieg włączały przy 70 stopniach . Potem były nowe opony Dunlop SP Sport 01 z indeksem V .
A teraz to już z górki :
Hamulce przód
tarcze i klocki Ate . Przeguby zewnętrze przód
speedan . Instalacja gazowa - wyrzucona
zamontowano orginalne części . Pompa wspomagania wymieniona - chodzi teraz tak że raczej nie złamie paznokcia próbując skręcić
. Co z tego mam ?
Umowę z autem
ja nie robię mu numerów a on się nie psuje .
Poznałam dośc dobrze ( jak na babe ) budowe silnika . Pozałam ludzi którzy się na tym znają - ukłony w kierunki Samamer i Michała .
Poznałam Was - w sporej wiekszości
No jeszcze niesamowitą przyjemność z jazdy . Ostatnio spędziłam za kółkiem 12 godzin i wysiadłam nie zmęczona . Autostradę A2 pokonuję z prędkością 220km/h czując się niemal jak bogini - mało kto za mną ciągnie a już na pewno nikt nie mryga mi sugestywnie światłami . No dobra trafił się jeden merc SLK
Gdy złapie 120 na liczniku zaczyna żyć własnym życiem : 1tir - mrugnięcie okiem , 3 tiry pestka , 5 tirów - jak nóż wbijany w masło on po prostu jedzie ... i aż szkoda wciskać pedał hamulca .
Na pewno są jeszcze w nim ukryte niedoróbki które powstały za poprzedniego właściciela - nie raz jeszcze wyjdą .
Ale nie chce go zamienić na inne auto . Pomijam już fakt “opłacalności” . To auto ma coś w sobie i już.
A i dziś znalazłam kolejnego mechanika któremu można zostawić autko - o ewentualne szczegóły na priwa
. Zawalczył z "wynalazkiem na lpg" klął jak szewc w trakcie ale wszystko wróciło na swoje miejsce . Ma własnego vaga , etke , else i pracował w wv .
Powiem wam że nie ma jak seria !
This is how we do nuce sobie na trasiie AK i nawet mam na to świadków