Poszukiwania mojejgo wymarzonego C4 trwaja. I oto jade z A6 1997 rocznik do serwisu w Wawie, pelen nadziei ze to wlasnie to. Samochod jest z komisu (Autotax w Forcie Wola), gostek przyjezdza pod serwis, dzien dobry itd.
Bierzemy go na warsztat, ogladaja, ogladaja (jeszcze bez podpiecia pod kompa i przed sprawdzeniem zbieznosci), rozmawiamy co trzeba wymienic, ogladamy spod spodu, pokazuje szpachle na drzwiach, ktorej wczesniej nie dostrzeglem (oczywista auto bezwypadkowe ale to przeciez standard) jest niezle. Opuszczajac samochod gosc z serwisu rzuca:
- to quattro?
[Ja] - no pewnie
[mechanior] - jest pan pewien?
[ja] - no co pan? W ogloszeniu stoi jak byk quattro
[mechanior] - hmm ... [podnosi jeszcze raz coby sie upewnic na 100%] coz, moze kiedys bylo, bo dzisiaj to nie
Bylo duzo smiechu. Przemili panowie skasowali mnie tylko za ogolne ogledziny, nie robilismy juz nic wiecej. Podziekowalem kolesiowi z komisu (ktory slyszac rozmowe nagle zmienil front i zaczal zapewniac ze to oska). A ja szukam dalej. Nawet mi przez glowe nie przeszlo, ze takie rzeczy mozna robic i zeby sie od razu upewnic. Przejechalem sie co prawda ale na suchym asfalcie roznicy nie czulem, nic mi nie boksowalo, rundka w jedna, rundka w druga i tyle. Komis zmienil od razu tresc ogloszen, wiec sadze tak naprawde ze mogli nie wiedziec ale jak to o nich swiadczy to juz inna sprawa.
I szukam dalej...
danil