Gazeta Wyborcza - > Płock napisał(a):
Policja się obawia: - Po tym wyroku kierowcy utwierdzą się w przekonaniu, że sąd może ich uniewinnić za zbyt szybką jazdę.
Krzysztof Nowakowski otrzymał wezwanie na policję. W komendzie zobaczył zdjęcie swojego samochodu wykonane przez fotoradar, a obok wydruk z prędkością o 30 km większą, niż wolno w tym miejscu jechać.
Problem w tym, że zdjęcie było nieczytelne i nie można było rozpoznać kierowcy. A policjant wymagał, by mężczyzna powiedział, kim jest osoba prowadząca auto. Nie pomogło tłumaczenie, że z fotografowanego samochodu korzysta rodzina Krzysztofa Nowakowskiego i pracownicy jego firmy. Jednocześnie nikt nie prowadzi rejestrów, kto i kiedy jeździ, bo po prostu nie ma takiej potrzeby.
Tłumaczenie to policja uznała za odmowę podania informacji o kierowcy i postawiła Krzysztofa Nowakowskiego przed sądem grodzkim. Ale sąd go uniewinnił. Wskazał na niuans, który miał w tym przypadku olbrzymie znaczenie. Zauważył, że policja ograniczyła się tylko do jednego pytania: "Kto jechał tym samochodem", a nie: "Kto mógł jechać tym samochodem". - W ocenie sądu pytanie było istotne, bowiem, o ile obwiniony konkretnie wskazałby z imienia i nazwiska osoby, to wówczas policja winna przeprowadzić stosowne czynności zmierzające do ustalenia kierowcy - czytamy w uzasadnieniu.
Mówiąc inaczej - popracować nad ustaleniem sprawcy wykroczenia.
Policja wybrała inną drogę, ponownie użyła argumentu, że właściciel pojazdu musi wiedzieć, kto prowadzi auto. - Powyższy wyrok może spowodować, iż społeczeństwo utwierdzone w przekonaniu, że za tego rodzaju wykroczenie sąd uniewinnia, nagminnie będzie unikało odpowiedzialności - czytamy w apelacji. - Ludzie będą stwierdzali, że są właścicielami pojazdów, ale nie są widoczni na zdjęciu i nie wiedzą, komu powierzyli pojazd.
Nie przekonało to sądu okręgowego, wyrok utrzymał w mocy. Jest on już prawomocny.
- Trochę zdziwiony jestem postanowieniem sądu - komentuje wyrok rzecznik płockich policjantów Mariusz Gierula. - Przecież mógł sam spytać obwinionego albo zwrócić nam materiał do uzupełnienia.
Włodzimierz Szafrański, radca prawny:
Ta historia to przykład arogancji policji wobec prawa. Sąd pierwszej instancji jasno to powiedział, że Krzysztof Nowakowski nie odmówił wskazania, kto jechał samochodem. Powiedział jedynie, że nie wie, kto to robił. A policja, powołując się na interes społeczny, chciała go ukarać za czyn, którego nie popełnił. Jeśli rzeczywiście dla naszych policjantów to wykroczenie było ważne, to dlaczego nie poprowadzili dochodzenia w tej sprawie?
A jednak czasami uda się wyłgać
...link do strony:
Kto ma ustalić sprawcę wykroczenia