Witam wszystkich,
Własnie wrócilem z pracy moją niunią. Dojazd z reguły zajmuje mi około 20 minut - dziś było to 2,5 godziny. A przez co ?! - Oczywiście przez naszą kochaną zimę i śnieg który potrafił sparaliżować ruch w momencie. A oczywiście służby drogowe jak zwykle zaskoczeni że cokolwiek z nieba spadło. Osobiście miałem okazję usłyszeć nie raz dzis - " po co odśnieżac teraz jak i tak zapada, zrobi sie to jak będzie po wszystkim "
a więc takie podejście naszych służb.
Wychodzę z pracy patrzę, a tu na niuni pół metra śniegu. Oczywiście od razu chyciłem za szczoteczke i zacząłem odśnieżać autko. Co prawda zajęło mi to jakies 10 minut ale dało rade. Następnie odpalam, ( przy takim mrozie miałem dość problem z odpaleniem
ale załapała ) próbuje wyjechać ale się okazuje że koła do połowy przysypane. No to wołam ludzi, całe szczęście pomogli mi wypchnąć niunię. Zaznaczyłem tylko żeby blach nei pogieli jak bedą pchać bo sie pogniewamy
heheh...
I w ten sposób w korku przesuwając się metr po metrze (dosłownie) dotarłem do domu. Niunie oczywiście odrazu wstawiłem do garażu co by odtajała i wyłoniła się spod nawał śniegu pozostałych na karoserii.
CAła nasza kochana zima i Słuzby Drogowe