Szanowni co Wy bredzicie o konstytucji i Trybunale. Trybunał to jest byt czysto polityczny działający niezgodnie z konstytucją od lat !
Sama konstytucja to jest dokument wart papieru na którym go wydrukowano.
Aby zilustrować moje zdanie na tem temat pozwolę sobie wkleić artukulik mojego własnego autorstwa na ten temat

Obserwując scenę polityczną w Polsce (bieżące wydarzenia), proszę podjąć się próbie odpowiedzenia na pytanie:
Jakie znaczenie ma konstytucja w państwie demokratycznym?
Jeśli z punkt moich rozważań mam przyjąć system polityczny panujący w Polsce, oraz konstytucję w jej obecnej formie to odpowiedź na tytułowe pytanie może być tylko jedna – nie ma żadnego znaczenia. Pozwolę sobie uzasadnić swoje stanowisko w najbardziej logiczny sposób, wypływający bezpośrednio z konstytucji i długiej historii nie przestrzegania podstawowych jej zapisów przez wszelkie organy państwa, włączając w to instytucję mającą stać na jej straży – Trybunał Konstytucyjny. Preambuła tego dokumentu zaczyna się od kłamstwa, mam na myśli ten fragment:
„odzyskawszy w 1989 roku możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o Jej losie, my …”
Mając obecną wiedzę na temat fundamentów i okoliczności ich budowania w Magdalence i przy okrągłym stole, lecz też pamiętając jaka to formacja jest autorem tego dokumentu można chyba jedynie się uśmiechnąć. Istotnym faktem jest też to że niezgodnie z konstytucją i bez konsultacji tego z suwerenem Prezydent Kaczyński podpisał Traktat Lizboński, który efektywnie pozbawia suwerena możliwości suwerennego stanowienia o losie kraju, oddając pierwszeństwo prawu stanowionemu w niedemokratycznych organach UE, nad prawem krajowym i dającym możliwość wydawania wyroków przez obce sądy wyroków, które są wiążące dla sądów krajowych i krajowych organów legislacyjnych. Jest to oczywiste pogwałcenie konstytucji i nikt nie poniósł z tego tytułu konsekwencji. W zasadzie od tego trzeba było zacząć rozważania ale sedno problemów wynika z Rozdz. 1 Art. 2:
„Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.”
Po przeczytaniu tej deklaracji mamy jasny obraz sytuacji. Zastanówmy się nad pierwszą częścią „demokratycznym państwem prawnym” jest to deklaracja w istocie sprzeczna. Albo jest państwem demokratycznym, albo państwem prawnym. Jeśli odwołamy się do klasycznej definicji wywodzącej się z prawa rzymskiego, na którym to współczesne prawo jest ufundowane, czyli – spra¬wied¬li¬wość jest to stała i niezłom¬na wo¬la od¬da¬wania każde¬mu te¬go, co mu się należy, możemy natychmiast potwierdzić słuszność tezy. W demokracji bowiem prawo nie jest stałe i niezłomne bo z natury nie może być. W demokracji prawo jest odzwierciedleniem tego co większość uważa za prawo i dodatkowo prawo to zmienia się w zależności od woli większości. Przejdźmy do drugiej, jeszcze ciekawszej części tej deklaracji – „urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”. Naturalnym jest pytanie o to czym jest „sprawiedliwość społeczna”. Niestety nie mamy w konstytucji definicji tego terminu, więc musimy się postarać. Skoro akt mówi konkretnie o „sprawiedliwości społecznej”, oznacza to że jest to coś innego niż sprawiedliwość. Jeśli jest to coś innego, może to znaczyć wyłącznie że jest to niesprawiedliwość. Nie jest mi znany żaden sposób stopniowania pojęcia sprawiedliwości mającego odzwierciedlenie w prawach naturalnych. Zgadzam się w tej kwestii z laureatem nagrody Nobla Augustem von Hayek. Rozebrawszy tę kwestię możemy przejść do kolejnego zapisu będącym w konstytucji, nie tylko pustym frazesem, nieprzestrzeganym przez sejm, senat, prezydenta i trybunał konstytucyjny ale też wewnętrznie sprzecznym z zapisem wcześniejszym. Chodzi o Rozdz. 1 Art. 21 pkt. 1 – „Rzeczpospolita Polska chroni własność i prawo dziedziczenia”. Najważniejszym dowodem w tej sprawie jest kwestia „reformy OFE” z zeszłego roku. Prawo zezwalające na wywłaszczenie obywateli z ich pieniędzy zostało przygotowane przez rząd, zaakceptowane przez sejm, senat, podpisane przez prezydenta i wylądowało finalnie w trybunale. Ten zaś orzekł że to sprzeczne z konstytucją prawo pozbawiające wielką grupę obywateli ich pieniędzy zgromadzonych w funduszach jest z ustawą zasadniczą zgodne. Światło na kulisy tego wyroku rzuca pytanie jakie zadał prezes tej instytucji – „Jakie skutki dla budżetu miało by orzeczenie że reforma OFE jest z konstytucją niezgodna”. TK wiedział więc ustawa stoi w sprzeczności z konstytucją a wyrok trybunału w istocie podyktowany był aspektami polityczno-gospodarczymi a nie prawnymi. Zasadniczo można by mnożyć przykłady nieprzestrzegania i stanowienia prawa niezgodnego z konstytucją przez wszystkie chyba instytucje państwa. Opierając się więc na zaledwie kilku przykładach można powiedzieć że konstytucja nie ma w naszych realiach żadnego znaczenia. Jest to dokument zawierający wewnętrzne sprzeczności, jest nieprzestrzegany a konsekwencje wobec winnych takich praktyk nie są wyciągane. Sama zaś konstytucja jest elementem walki politycznej. Sprowadza się to do tego że jeśli jakaś określona opcja polityczna rozmyślnie nie przestrzega konstytucji to konkurencyjna podnosi larum a po zmianie na scenie politycznej role się odwracają, lecz tak naprawdę niczego to nie zmienia. Jest to klasyczny przykład „moralności Kalego”. Jest to też przykład stopnia zdegenerowania państwa. Każącego swoich obywateli więzieniem za kradzież nadając jednocześnie pozory legalności kradzieży dokonanej przez organy Państwa. Podsumowując jeszcze raz powtórzę – moim zdaniem w naszej rzeczywistości konstytucja i TK jest jedynie instrumentem politycznej gry a wartość konstytucji jako dokumentu kładącemu zręby uniwersalnego, naturalnego prawa obowiązującego w kraju jest czysto teoretyczna.