Heja, postanowiłem utworzyć na forum kącik melomana. Tutaj możecie wypowiadać się na temat muzyki (wszelkiej), podsyłać jakieś fajne kawałki które usłyszeliście, komentować wydarzenia związane ze światem muzyki czy przedstawiać autorskie recenzje płyt. W tym miejscu chciałbym również zapytać kto z was ma konto na SPOTIFY? Jeśli macie podawajcie swoje nicki, AKP łączmy się w świecie SPOTIFY również Mój nick to zarathustraa.
Na pierwszy ogień chciałbym przedstawić moje subiektywne odczucia po zapoznaniu się z kapelą "Returning we hear the larks" i ich najnowszą płytą "Far-Stepper of wide sea"
Heja, postanowiłem utworzyć na forum kącik melomana. Tutaj możecie wypowiadać się na temat muzyki (wszelkiej), podsyłać jakieś fajne kawałki które usłyszeliście, komentować wydarzenia związane ze światem muzyki czy przedstawiać autorskie recenzje płyt. W tym miejscu chciałbym również zapytać kto z was ma konto na SPOTIFY? Jeśli macie podawajcie swoje nicki, AKP łączmy się w świecie SPOTIFY również Mój nick to zarathustraa.
Na pierwszy ogień chciałbym przedstawić moje subiektywne odczucia po zapoznaniu się z kapelą "Returning we hear the larks" i ich najnowszą płytą "Far-Stepper of wide sea"
Returning We Hear the Larks Far-Stepper/Of Wide Sea
Info: Tracklist 1 Prologue: Stheno; Slain By Hand Of Gods 9:14 2 Nascence In The Caverns Of Mount Olympus 6:33 3 The Corruption Of The Third Sister 9:04 4 The Despairing Sea I: In Search Of Solace 4:24 5 A Dæmon Hunted/The Flight Of Perseus 13:23 6 The Despairing Sea II: The Wanderer Euryale 4:54
Credits Composed By, Producer, Written By, Mixed By, Mastered By, Guitar, Bass, Drum Programming, Vocals, Artwork – Jak Noble Written By – Levi Miah
Kraj pochodzenia: UK Płyta wydana: 25 Jun 2013 Gatunek: Metal Styl: Prog Rock, Death Metal, Experimental, Doom metal,Djent
Ocena: Kapela pod dość długą nazwą "Returning we hear the larks" nie była mi znana przez długi okres czasu. Pewnego dnia w ręce wpadła mi ich płyta "Far-Stepper/Of Wide Sea". Doczytałem że jest to kapela grajaca Prog Rock, Death Metal, Experimental, Doom metal.. czyli coś dla mnie Kapele tworzy w zasadzie jeden Pan, multiinstrumentalista - JAK NOBLE, gościnnie uzyczyła swojego głosu Pani Lauren Krukiel. Decyzja, wrzucamy do odtwarzacza, słuchawki na uszy i słuchamy... Początek obiecujący.. zanurzamy się w otchłań oceanu i odpływamy z dzwiękami delikatnej gitary. Pierwsze skojarzenie.. My Dying Bride.., czyli jest dobrze Po chwili słychać przeuroczy wokal Pani Lauren Krukiel. Bardzo dobrze komponuje się z dzwiękami gitary, lekki, a zarazem tajemniczy i mroczny. Od 3 minuty pierwsze pierdolnięcie i wchodzi wokal męski. Generalnie wokal męski nic szczególnego, ale nie jest też zły, należy tylko się oswoić z niskim pigswillem w wykonaniu Pana Jaka Noble (mi na początku to trochę przeszkadzało, ale teraz jest to atut moim zdaniem). Kolejny kawałek, Nascence In The Caverns Of Mount Olympus, początek dobry, utworek się niezle rozwija, od połowy ciekawe wyciszenie, klawisz i recytacja w wykonaniu Jaka Noble, następnie do akcji wkracza wokal damski. Utworek niezły, ale gorszy od 1 moim zdaniem. Kolejny utwór, The Corruption Of The Third Sister, początek słaby, ale potem utwór nabiera rumieńców. Słychać tutaj Djentowe zaciągi Pana Noble. Dobry rytm, nietuzinkowy. Od mniej więcej 4 minuty Noble wprowadza nas w ciekawy, mroczny, tajemniczy świat, słychać kontrast delikatnej gitary z potężnym riffem i pigswillem Nobla. Rytmika cudowna, riffy djentowe, coś wspaniałego. Pod koniec znów następuje recytacja Nobla w towarzystwie dzwięków gitary.. generalnie końcówka doom metalowa. Przechodzimy do 4 utworu na płycie The Despairing Sea I: In Search Of Solace. Utwór najkrótszy na płycie i moim zdaniem najlepszy. Dzwięk klawisza w tym utworze to poprostu mistrzostwo świata, utwór tajemniczy, smutny, pełen nostalgii, tęsknoty, bólu... kiedyś ktoś powiedział, że tylko smutne utwory są piękne bo to one oddają głębie uczuć i coś w tym jest. Perkusja w 2 części utworu i linia basowa doskonale uzupełniają motyw przewodni grany na klawiszu. Utwór w zasadzie instrumentalny, piękny, cudowny, bez wątpienia mój nr 1 na płycie. Kolejny numer jest już bardziej ciężki, wracamy do świata doom metalu w wykonaniu Returning we hear the larks. W zasadzie tutaj miesza się doom metal z djentem, ciekawe jest to połączenie, żaden z gatunków nie jest zbyt mocno wyeksponowany, wszystko tworzy idealną strukturę. Od 8 minuty wycziszenie i część kończąca utworek. Ostatni numer na płycie to The Despairing Sea II: The Wanderer Euryale. Utworek baardzo tajemniczy i mroczny. W oddali słyszalny jest kobiecy płacz. Początek ambientowy z domieszką psychodelii, zakwalifikowałbym to jako experimental. Dobry numer zamykający płytę i podkreślający uczucia jakie towarzyszą nam podczas odsłuchu całej płyty: smutek, tajemniczość, niepewność, ból, tęsknota... idealny numer na zimowe wieczory
Podsumowując, płyta Far-Stepper/of wide sea kapeli Returning we hear the larks jest bardzo dobrą pozycją. Płyta jest zwarta, poukładana i sensownie zestawiona. Mieszanka styli jest nam podana w sposób nie natarczywy, wręcz przeciwnie, wszystko jest harmonijnie poukładane i jedno wynika z drugiego. Wszystkie utwory na płycie są w zasadzie równe (czyt. dobre) z bardzo wyrózniającym się 4 utworem The Despairing Sea I: In Search Of Solace. Szczerze, gorąco polecam!
Moja ocena: 8/10
_________________ Było: Audi A4 AFN Jest: Audi A6 AVF + blast by Spanky BMW 5 GT 3.0 N57 -------------------------------------- 1.03 CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!!
Ostatnio edytowano 02.lis.2014 00:02:29 przez Zarathustra, łącznie edytowano 1 raz
_________________ Było: Audi A4 AFN Jest: Audi A6 AVF + blast by Spanky BMW 5 GT 3.0 N57 -------------------------------------- 1.03 CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!!
Możesz też sciagnąć sobie program do przerabiania YOUTUBA na MP3 i przerobić
_________________ Było: Audi A4 AFN Jest: Audi A6 AVF + blast by Spanky BMW 5 GT 3.0 N57 -------------------------------------- 1.03 CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!!
Info: Tracklist "XIX" – 3:10 "Sarcastrophe" – 5:06 "AOV" – 5:32 "The Devil in I" – 5:42 "Killpop" – 3:45 "Skeptic" – 4:46 "Lech" – 4:50 "Goodbye" – 4:35 "Nomadic" – 4:18 "The One That Kills the Least" – 4:11 "Custer" – 4:14 "Be Prepared for Hell" – 1:57 "The Negative One" – 5:25 "If Rain Is What You Want" – 6:20
Credits Sid Wilson – gramofony Chris Fehn – instrumenty perkusyjne, wokal wspierający James Root – gitara Craig "133" Jones – instrumenty klawiszowe, sampler, gitara rytmiczna Shawn "Clown" Crahan – instrumenty perkusyjne, wokal wspierający Mick Thomson – gitara Corey Taylor – wokal Alessandro Venturella – gitara basowa Donnie Steele – gitara basowa Greg Fidelman — produkcja Joe Barresi – miksowanie
Kraj pochodzenia: USA Płyta wydana: 21 października 2014 Gatunek: Metal Styl: Alt Metal/Nu Metal/Death Metal
Ocena: Moja przygoda ze slipknotem w zasadzie zaczęła się od drugiej płyty studyjnej IOWA. Byłem wtedy na fali numetalu i płytka wywarła na mnie pozytywne wrażenie (szczególnie utworek Gently). Późniejsza przygoda ze slipknotem zatrzymała się na Vol. 3: (The Subliminal Verses). Najlepsza płyta w dorobku zespołu, przemyślana i dojrzała. Następna (all hope is gone) nie była już tak dobra... czy zatem nowe dziecko amerykańskiej kapeli dorówna najlepszej płycie w dorobku kapeli ? czy może jest lepsza? Pierwsze odsłuchanie i wrażenia w zasadzie nijakie, pare wyróżniających się utworów a reszta nie zapada w pamięć. Kolejne odsłuchania i sytuacja się poprawia na rzecz Slipknota z każdym odsłuchem. Płyta jest zróżnicowana rytmicznie, powracają "gonitwy" znane z IOWA, co jednak mi nie za bardzo odpowiada. Wolę bardziej poukładaną rytmikę, ale nie jest źle, gdyż gonitwy nie są tutaj wyznacznikiem, a jedynie elementem układanki o nazwie 5: The Gray Chapter. Utwór singlowy (The devil in I) zbyt komercyjny dla mnie, choć chwyta za ucho - Corey ma naprawdę fajną barwę wokalu, ale wolę jak troszkę się drze Najlepszy moim zdaniem na plycie to utwór Killpop (jest link w próbce) - fajnie zagrany, powoli się rozkręca ku grand final , Innymi wyróżniającymi się kawałkami są: Lech - fajnie zgrane gitary, rytmika OK (szczególnie fajne zmiany rytmu) Goodbye - mroczny, zagrany subtelnie (co w przypadku slipknota jest ewenementem) i czysty wokal Coreya, niestety po 2 minutach wchodzą gitary i trochę urok utworu mija If rain is what you want - bardzo dobry numer kończący płytę, rozkręcający się z 1 minuty na minutę bez przesadnych fajerwerków i popisów bębniarza (czyt. gonitwy ) - jeśli slipknot zrobi kiedyś płytę w klimacie tego utworu to będzie to zdecydowanie najlepsza płyta w dorobku.
Podsumowując, płyta dobra, jednak nie tak jak wspomniany wcześniej Vol. 3: (The Subliminal Verses). Kiedyś ktoś powiedział, że dobry zespół wydaje najlepszą 3 płytę.. coś w tym jest, aczkolwiek można posłuchać, a nawet pokiwać łbem i potupać nóżką.
Moja ocena: 6/10
_________________ Było: Audi A4 AFN Jest: Audi A6 AVF + blast by Spanky BMW 5 GT 3.0 N57 -------------------------------------- 1.03 CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!!
Dołączył(a): 18.mar.2006 22:43:09 Posty: 1346 Lokalizacja: Września ....... Upomnień:12
looknij sobie human equation ayreon'a, o ile jest na tym spotify, czy co to tam jest. Muza z pierwszego posta mnie nie porwała. To dobrze, lub źle. Żaden z moich ulubieńców nie porwał mnie za pierwszym razem.
Mi najbardziej podoba się album 01011001 i chyba Actual fantasy.
Co do Returning we hear the larks, to za 1 razem wyłączyłem w połowie 1 utworu po kilku odsłuchach dopiero mnie chwyciło.
_________________ Było: Audi A4 AFN Jest: Audi A6 AVF + blast by Spanky BMW 5 GT 3.0 N57 -------------------------------------- 1.03 CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!!
Credits Michał „Mody” Stawiński – śpiew Bronek „Bronix” Lewandowski – gitara Tomasz „Wyznawca” Dyrda – gitara Wojciech „Jaś” Jasielski – gitara basowa Marcel „Marschal” Różanka – perkusja Jacek „Kropka” Krok – keyboard
Kraj pochodzenia: USA Płyta wydana: 2013 Gatunek: Metal Styl: Industrial Metal
Ocena: Zespół OBERSCHLESIEN pierwszy raz usłyszałem w programie Must be the music. Zaprezentowali tam utwór JO CHCA, będącym coverem ICH WILL niemieckiego RAMMSTEIN. Cover o tyle oryginalny, że troszkę zmieniono poszczególne nutki, a przede wszystkim zaśpiewany po polsku.. a w zasadzie po śląsku . Generalnie nie podchodzą mi kapele kopiujące czyiś dorobek, ale w OBERSCHLESIEN było coś więcej niż marna próba kopiowania sprawdzonych schematów. Śląski Rammstein zatem wymagał sprawdzenia przeze mnie i tak zapoznałem się z całym materiałem stanowiącym płytę "I" wydaną w 2013 roku. Płytę otwiera dynamiczna i z chwytliwym refrenem JADYMY DURCH. Utwór dobry, przy którym można pokiwać głową - ponadto świetnie sprawdza się w aucie . Następny - BIER MIE - wbija w fotel brzmieniem gitar. Tak, to jest to czego oczekuje od kapeli tego nurtu - mocne, ciężkie, industrialne brzmienie gitar - i to znajduje tutaj. Podkreślenia wymaga świetny wokal - niski, chciałoby się powiedzieć - męski - dobrze komponuje się ze stylem podawanej nam muzyki. Kolejny kawałek - FUTER - nie odstaje od dwóch poprzednich, czyli jest OK myślę sobie. Utworek dobrze wpada w ucho, klawisze świetne.. chce się smakować tych dzwięków . Kolejny kawałek, to już wyżej wspomniany JO CHCA. Świetny cover, dobrze zagrany i zaśpiewany - oczywiście oryginał jest lepszy, ale Rammstein to klasa sama w sobie i czołowi muzycy tego nurtu. Kolejny numer - POWSTANIEC - moim zdaniem najsłabszy na płycie - jest poprostu nudny i przewidywalny (mimo poważnych treści tam podejmowanych). Kolejny kawałek nawiązuje charakterem do industrialu - OGIEŃ i niech wszystko się pali a ogień niech sięga wysoko do nieba... numer dobry, ale gorszy od pierwszych czterech. Nadmienić należy, że wpleciono tutaj kawałek z ludowej pieśni Iskiereczka - dość dobrze to im wyszło. Szola, kolejny numer i to też cover Rammsteina - jednak numer przeciętny. Richter, kawałek dobry opowiadający o trudzie życia i pracy górniczych rodzin. Kawałek dobry, dobrze podany. Muzycy rysują szkic codziennego życia ślązaków, gdzie nie ma miejsca na komformizm i bogactwo. Tym utworem muzycy ukazują też jak bardzo sami związani są ze śląskiem, jego historią i życiem tamtejszych ludzi. Z kolejnych kawałków w zasadzie tylko Mamo zasługuje na uwagę, świetny kawałek, jedyny wolny na płycie - smutny i emocjonalny, opowiadający osobiste przeżycia wokalisty po odejściu matki. No może jeszcze warto wspomnieć o utworze fuzbaloki - w kontekscie naszej kadry patałachów narodowych - powinno się to im włączać przed każdym meczem! Podsumowując, zespół z Piekar Śląskich udający Rammsteina robi to na tyle dobrze, że w pewnym momencie zapomina się o tym, że całość jest mocno inspirowana niemieckim bandem i że na płycie znajduja się aż 3 covery tego zespołu. A to już dobrze świadczy o muzykach zespołu OBERSCHLESIEN - mam nadzieje że kolejna płyta będzie materiałem tylko i wyłącznie chłopaków z Górnego Śląska i że dodadzą jeszcze więcej OBERSCHLEISEN do tego Rammsteina
Moja ocena: 7/10
_________________ Było: Audi A4 AFN Jest: Audi A6 AVF + blast by Spanky BMW 5 GT 3.0 N57 -------------------------------------- 1.03 CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!!
No. Title Length 1. "Dressed in Black" 7:06 2. "For the Love of God" 4:11 3. "Christmas" 6:15 4. "Blinded by Blood" 6:22 5. "It Is Not Sound" 4:37 6. "The Truth" 4:01 7. "In the Red" 3:30 8. "Your Call" 6:07 9. "Operator" 3:36
Credits
Ulver Trickster G. Tore Ylwizaker Jørn H. Sværen
Additional Musicians Bosse – guitar solo on "For the Love of God" Carl-Michael Eide (as Czral) – drums on "Operator" Jeff Gauthier – violin on "Your Call" Håvard Jørgensen – guitar on "Dressed in Black", "For the Love of God", and "Your Call" Mike Keneally – guitar on "Christmas", solo on "Operator" Andreas Mjos – vibraphone on "Blinded by Blood" and "In the Red" Maja Ratkje – choir on "Your Call" Knut Aalefjær – drums and percussion on "For the Love of God", "Christmas", and "Operator"
Other Credits Trine Paulsen, Kim Sølve – cover art Ronan Chris Murphy – production Audun Strype – mastering
Kraj pochodzenia: Norwegia Płyta wydana: 2005 Gatunek: Experimental/Alternative/Ulver Styl: Experimental/Alternative/Ulver
Ocena: Początki pochodzącego z Norwegii zespołu Ulver sięgają początków lat 90 ubiegłego stulecia. Kapela zaczynała swoją bogatą karierę od płyty Bergtatt – Et eeventyr i 5 capitler - utrzymanej w stylu black metalowym. Późniejsze płyty jednak znacznie odbiegły od początkowego preferowanego nurtu muzycznego i obecnie można powiedzieć że Ulver stworzył styl własny dla siebie łącząc różne nurty muzyczne i dodając magiczną cząstkę zwaną ULVER. W zasadzie każda płyta ULVER to inny gatunek muzyczny, gdzie wspólnym mianownikiem jest charakterystyczny styl Ulvera, piętno Garma (wokalisty) które jest odczuwalne w każdym utworze komponowanym przez Panów z Ulvera. Płyta Blood Inside jest 6 LP w karierze grupy i płytą moim zdaniem najbardziej wartościową. Materiał zebrany na krążku łącznie trwa ok 43 minuty i jest... strasznie ciężko przyswajalny, a to z uwagi na niekonwencjonalne harmonie utworów, aranżancje i skomplikowane kompozycje. Jednakże po oswojeniu się z materiałem (nota bene większość płyt Ulvera jest ciężko przyswajalnych) wyłania się nam geniusz artystyczny jaki towarzyszy całej kompilacji zwanej Blood Inside. Płyta jest równa, nie ma tutaj słabego momentu, każdy utwór jest komplementarny względem innego i łącznie tworzą piękną całość. Płyta jest wymagająca, ale skierowana też do wymagającego odbiorcy - w moim odczuciu jest to materiał, który zmienia oblicze muzyki, jak In the court of the Crimson King King Crimson, The Wall Floydów czy Black Album Metalliki. Trudno jest tutaj wybrać wyróżniające się utwory, gdyż wszystkie się wyróżniają - jednakże na specjalną uwagę zasługuje najbardziej ambientowy na płycie kawałek Blinded by the blood - arcydzieło. Jak już wspomniałem, płyta nie jest łatwa, ja sam trawiłem ją przez ponad pół roku, ale z każdym odsłuchem dorastałem do tego dzieła. Blood Inside polecam każdemu wymagającemu melomanowi, który podnosi muzykę do rangi sztuki - gdyż niewątpliwie ten krążek i utwory z pod ręki Ulvera to prawdziwa sztuka.
Moja ocena: 10/10
_________________ Było: Audi A4 AFN Jest: Audi A6 AVF + blast by Spanky BMW 5 GT 3.0 N57 -------------------------------------- 1.03 CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!!
Przepraszam Zarathustra ale słowo meloman kojarzy mi się jednak z innymi gatunkami muzycznymi. Na odtrutkę po tych satanistycznych wybrykach zarzucam coś dla melomanów w tradycyjnym rozumieniu tego słowa Tomas Luis de Victoria, mistrz nad mistrze, ponoć sam Palestrina mu zazdrościł: https://www.youtube.com/watch?v=5meBw5Tcnyo
A jak już była polka z Opoczna no to i może Prusinowski się zmieści: https://www.youtube.com/watch?v=ioNVwbNaURY Robią nawet imprezy taneczne na których grają tę muzykę - coś pięknego, polecam. Furorę robią różne irlandzkie celtyckie i norweskie kapele a tu mamy konkret z własnego podwórka.
_________________ Audi A4B8 Q, 3,0TDI, 2010 dawniej: A4 B6 1,9TDI AVF; Passat 1,9TDI AVF; Audi 80 B4 2.0 ABT 90KM...
Moje ostatnie odkrycie to Thomas Bergersen. Za sprawą pewnego filmu na YT przykuła moją uwagę jego muzyka - gatunek, który bardzo lubię - czyli coś z pogranicza muzyki filmowej opartej o klasykę i tzw trailerowców.
Audiomachine też od jakiegoś czasu znajduje się na liście upolowanych Na temat Zimmera nawet się nie wypowiadam (chyba że ktoś chciałby konkretów to podrzucę perełki) bo to mój ulubiony razem z Vangelisem czy (niestety nieżyjącym już) Mauricem Jarrem twórca muzyki filmowej. Ale ... skoro już coś polecamy - dla fanów dobrych starych elektronicznych brzmień (jako stary Jarreomaniak): Jean-Michel Jarre:Les Granges Brulees (muzyka do filmu o tym samym tytule z A. Delonem http://pl.wikipedia.org/wiki/Les_Grange ... Bl%C3%A9es) oraz cała dyskografia aż do płyty Chronologie.
_________________ A4 AFN quattro 134 KM @ 344 Nm A4 AVG quattro - już nieseryjne. Caddy Maxi CFHF 4 Motion 194 KM @ 437 Nm
@Ramon1 Satanistycznymi kapelami jarałem się w liceum, teraz pozostaje tylko muzyka To co wrzuciłeś ma dużą wartość muzyczną, jednak mi nie podchodzi z racji gustu muzycznego - oczywiście nie twierdzę że to złe jest, wręcz przeciwnie - dobre, ale nie dla mnie. Z folku lubię posłuchać Żywiołaka
Co do melomana... tak jak Basket wspomniał, muzyka ma wiele odcieni, a samo słowo meloman charakteryzuję osobę (a nie muzykę) uwielbiającą muzykę
@Basket B. fajny ten kawałek, szczególnie od ok. 2:30 do 5:40. Z muzyki filmowej polecić mogę
Kronos Quartet
Angelo Badalamenti
James Newton Howard
Ulver
_________________ Było: Audi A4 AFN Jest: Audi A6 AVF + blast by Spanky BMW 5 GT 3.0 N57 -------------------------------------- 1.03 CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!!
Dołączył(a): 03.lip.2006 10:06:41 Posty: 8321 Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki/Hordzież
Auto: Audi A8 D2 4.2 quattro
Oj tam satanistyczne. Mam to naprawdę w głębokim czy katolickie, satanistyczne czy ateistyczne. Bathory np. jest chyba "satanistyczne" - ale mi pasi muzycznie, a i tak nie idzie zrozumieć co "śpiewają".
"Deep" (muz. Daniel Cavanagh, Dave Pybus, sł. Vincent Cavanagh) – 4:53 "Pitiless" (muz. Daniel Cavanagh, sł. Dave Pybus, John Douglas, Vincent Cavanagh) – 3:11 "Forgotten Hopes" (muz. Daniel Cavanagh, sł. Daniel Cavanagh) – 3:50 "Destiny Is Dead" (muz. Daniel Cavanagh, Dave Pybus, sł. Daniel Cavanagh) – 1:47 "Make it Right (f.f.s.)" (muz. John Douglas, sł. John Douglas) – 4:19 "One Last Goodbye" (muz. Daniel Cavanagh, sł. Daniel Cavanagh) – 5:24 "Parisienne Moonlight" (muz. Daniel Cavanagh, sł. Daniel Cavanagh) – 2:09 "Judgement" (muz. Daniel Cavanagh, John Douglas, sł. Vincent Cavanagh) – 4:20 "Don't Look Too Far" (muz. John Douglas, sł. John Douglas) – 4:57 "Emotional Winter" (muz. John Douglas, sł. Vincent Cavanagh) – 5:54 "Wings of God" (muz. Daniel Cavanagh, sł. John Douglas) – 6:29 "Anyone, Anywhere" (muz. Daniel Cavanagh, Dave Pybus, sł. Dave Pybus) – 4:51 "2000 & Gone" (muz. Daniel Cavanagh, Dave Pybus, sł. Daniel Cavanagh) – 4:51
Credits
Anathema - Vincent Cavanagh / vocals and guitars - Daniel Cavanagh / Electric & acoustic guitars, keyboards - Dave Pybus / bass - John Douglas / drums and percussion
Kraj pochodzenia: Anglia Płyta wydana: 1999 Gatunek: Rock Styl: Art/progressive rock
Ocena: Judgment Anathemy... długo zastanawiałem się czy pisać tutaj o tej płycie, gdyż moja ocena z pewnością nie będzie obiektywna. Niemniej jednak chciałbym zaprosić Was do świata dzwięków z pod rąk braci Cavanagh. Dlaczego nie będę obiektywny? Judgment Anathemy jest dla mnie bardzo ważną i osobistą płytą, przywołuje piękne wspomnienia, zatracone w codzienności i trudów spraw doczesnych. Judgment to w zasadzie pierwsza płyta (wraz z A4), która umożliwiła mi kontakt z twórczością braci z Anglii i w zasadzie płyta, która przewartościowała moje poczucie piękna muzyki. Dość o mnie, przejdźmy do meritum, czyli do samej płyty. Judgment to płyta, zresztą jak większość Anathemy, nasączona emocjami po brzegi. Każdy utwór na płycie emanuje silnymi emocjami, gdzie przeważają smutek, tęsknota, miłość, bezsilność. Longplay zaczyna się od mocnego w stosunku do całokształtu utworu Deep (swoją drogą umiem/umiałem grać go na gitarze ) - numer wpada w ucho, fajny, mocny refren, spokojna zwrotka - taki typowy kawałek koncertowy. Kolejne utwory nie odstają od pierwszego, Pitiless również w miarę mocny, a Forgotten hopes wprowadza nas pomału w ocean nostalgii i silnych emocji fundowanych przez Anathemę. Później robi się tylko ciekawiej.. spoiler Destiny is Dead z transowym beatem perki, Make it right i dochodzimy do utworu, który jest perełką na płycie. "One Last Goodbye" to kawałek, który został dedykowany matce braci Cavanagh - Helen (zmarła w 1998). Kwintesencja art rocku, utwór przesycony jest emocjami, smutkiem, żalem, tęsknotą.. bardzo rzadko grany na żywo - kawałek, przy którym serce zamiera, a łzy same napływają do oczu.. - być może to subiektywne odczucie, gdyż ja sam mam osobiste wspomnienia z tym utworem.. Gdy zagrali ten kawałek 9 kwietnia w Wytwórni w Łodzi był to dla mnie jeden z najbardziej wzruszających momentów w historii Anathemy. Kolejne utwory na płycie nie obniżają poziomu. Kapela nadal serwuje nam obfite muzyczne menu wypełnione emocjami. "Parissiene Moonlight" śpiewane gościnnie przez Lee Douglas ukaja serce, damski wokal stanowi świetne uzupełnienie dotychczasowych muzycznych wojaży. "Judgment" - utwór tytułowy, mroczny, rozkręcający się wraz z upływem czasu by zakończyć się w nieprzewidzianym miejscu.."Dont look too far" - kolejny dobry numer, nieco mocniejszy, nieco mroczny, czuć tęsknotę.. jednak nie taką jak w kolejnym kawałku "Emotional Winter" - najlepszy obok One Last Goodbye utwór na płycie. Nasączony smutkiem i tęsknotą, muzycznie przejaskrawiony Pink Floydami i Sigur Ros.. poprostu arcydzieło. Na uwagę zasługuje jeszcze kawałek "Anyone, Anywhere" - utwór.. chwyta za serce. Należy również zwrócić uwagę na warstwę tekstową płyty. Liryki są przepiękne i w połączeniu z muzyką Anathemy budują przepełniony emocjami świat.. Z pewnością Judgment to jedna z najlepszych płyt Anathemy (obok A4, o której kiedys pewnie napiszę), jak nie jedna z najlepszych płyt w gatunku. Szczerze polecam..
Moja ocena: 9/10
_________________ Było: Audi A4 AFN Jest: Audi A6 AVF + blast by Spanky BMW 5 GT 3.0 N57 -------------------------------------- 1.03 CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!!
nie jestem melomanem ale przesluchalem te kawalki i zastanawia mnie pewien problem , jak się czujesz po np wieczorze spędzonym na sluchaniu takiej muzyki ? jak sam napisaleś "utwór przesycony jest emocjami, smutkiem, żalem, tęsknotą.. " czy naprawde zrelaksowany ? osobiście wolę czas spędzić z książką ale też staram się wybierać coś przyjemnego lekkiego do czytania niż po dniu walki z rzeczywistością w czasie wolnym przytlaczać się jeszcze wymyslonymi problemami z książki