Wracałem dzis przed północą do domui jakieś 30 km przed celem przejeżdzałem przez zalaną droge na odcinku ok 30 metrów :-x :-x :-x
Cykora miałem jak nie wiem co tymbardziej ze dwa auta stały we wodzie i jedno zaraz za nią. Wjechałem dwójką ale auto zaczeło słabnąć w głebokiej wodzie bałem się żeby nie zgasł bo wtedy kaplica. Błyskawicznie zredukowałem i przejechałem jakimś cudem. Chć czułem że koła buksują we wodzie. Czułem jadąc już dalej po normalnej drodze że ćoś jest nie tak. Mysle osłony silnika szlag trafił :-x Dojechałem do garazu patrze na tył auta szok siatka w zderzaku czarna od mułu i na dodatek wbita jakaś gałąź :-x Zaglądam pod auto i faktycznie osłona silnika wisi jedną stroną i dwie gałęzie zaczepione o nią ciągną się po ziemi :-x Tak więc jutro przed wyjazdem czeka mnie troszke roboty :-x :-x :-x
Ale ten przejazd przez wode napędził mi stracha