wklejam to bez zgody autora, mam nadzieje ze sie nie obrazi
Stanely wczoraj przed domkiem. Strazacko czerwone, niby nie metalic, ale
pieknie polyskujace w popoludniowym sloncu.
To wspaniale uczucie pierwszy raz miec naprawde nowa maszyne. Praktycznie
zerowy przebieg, silniczek
czysciutki jak koszula po stosunku z proszkiem OMO, wszystkie plastiki
przyjemnie chropowate nowoscia, no i
zapach...ten zapach swiezo zakonserwowanego silnika, nowego oleju i
bezolowiowej benzyny.
Podziwiamy to cudo w asyscie sasiadow, kuzyna zony, szwagra i gromady dzieci.
- No teraz to bedziesz zasuwal - szwagier z wyrazna zazdroscia obmacuje oble
ksztalty maski.
- W sumie niedrogo dales - jeden z sasiadow wyraznie deprecjonuje wartosc nabytku.
- Zupe bedzie chlal - odkrywczo stwierdza kuzyn zony - konsumujac zawartosc
trzymanego w reku zywca.
- No w zasadzie to jeszcze nie jestem przekonana co do zasadnosci zakupu -
szanowna malzonka skutecznie gasi meski entuzjazm.
Wspolnie kontemplujemy sterte instrukcji we wszystkich jezykach swiata.
Zobacz, powariowali juz zupelnie w tej germanii - denerwuje sie szwagier -
podaja momenty dokrecenia kolek !
Ty zobacz - to nie moze jezdzic z przechylem wiekszym jak 15 stopni -
emocjonuje sie sasiad.
Odpalamy. Z wrazenia trzesa mi sie rece, rozrusznik kreci i gasnie. Drugi
raz to samo.
Ty, co jest ! Szmelc jakis czy co - wsrod zebranych przechodzi pomruk.
Wstrzymuje oddech i zdecydowanie wlaczam zaplon.
Jest ! Silnik wydaje miarowy, rowny dzwiek. Maszynka drzy lekko od
delikatnych wibracji wolnych obrotow.
Dodaje gazu. Pomruk przechodzi w zdecydowane stacatto, przyjemne dla ucha,
pewne, wzbudzajac zaufanie.
Pewna reka ujmuje stery i....jazda !
Ruszam z kopyta. Prosta. Gaz. Zakret w lewo. Gaz. Znowu w lewo. Prosta.....
Ha, wystarczylo ledwie 100 metrow i jestem pewny ze w porownaniu z moim
starym egzemplarzem, ta nowa kosiarka to wspaniale urzadzenie.