Witam.
Odpowiem jak to wygląda w sprawie reklamacji w Sserwisie oraz ustosunkowania się do listów, e-maili czy zarzutów na forach internetowych.
Sopa wielokrotnie był i pewnie nadal jest - podawany przez swoich klientów do sądu. Nie bardzo wiem, jak sprawy się kończyły, ale rozumiem, że skoro sprawy trafiały do sądu to nie zgadzał się na ugody z klientem. Byłem pośrednim świadkiem paru takich spraw i Sopa w każdym przypadku zdecydowanie udowadniał swoją nieomylność. Tak ja zauważyliście swoje doświadczenie budował na błędach, czyli autach klientów na ich koszt. Co któryś sprytniejszy klient nie wyrażał na to zgody, czyli nie zgadzał się z kosztami napraw (często wręcz nieprawdopodobnych ilości roboczogodzin wyliczonych z powodu trudności rozwiązania problemu, wysyłania klientów po kosztownych serwisach na długie powrotne trasy gdzieś na koniec Polski, gdzie po kilkuset kilometrach auto się psuło - czyt. "po naprawie multitronika i przejechaniu 300 kilometrów skrzynia znowu się popsuła. Zapłaciłem 4 tys. zł ........ " Znam kilka takich przypadków z PW. Sopa osobiście opowiadał mi o kilku przypadkach sądzenia się, itd. Jeśli klient zgłasza mu problem z ESP - Audi TT w czasie jazdy nagle ma przyhamowywane tylko jedno koło i auto wpada w poślizg to rozumie, że sprawa jest do rozwiązania skoro serwis się nie zajął, i mimo kolejnych wizyt w Sserwisie i proponują mu auto zastępcze, ponieważ nie mogą znaleść przyczyny, ale auta mu nie oddadzą (sprawa honoru). Po wymianie skrzyni biegów, silnika i reszty elektroniki nadal problemu nie rozwiązano. Ale roboczogodziny liczono. Okazało się, że w kole zamontowany był nieumiejętnie GPS powodujący powyższe problemy. Sserwis zarzucił klientowi jego winę, że nie poinformował ich o tym. Klient odpowiedział, że to oni są fachowcami a nie on i on nie musi się na tym znać. W nagrodę Sserwis wystawił mu rachunek za kilkaset roboczogodzin (kilka tygodni x wtedy stawka 55 zł/godz.[teraz 95 zł/1 godz.]), których klient nie uregulował. Sprawę wygrał klient
![Smile :)](./images/smilies/001.gif)
To tylko jeden przykład, bo to nie ja powinienem się za niego tłumaczyć. Natomiast Sopa na moje konkretne pytanie w sprawie zarzutów klienta (list umieszczony na jego stronie w księdze wpisów, która potem została usunięta przez Sopę; ten list został zacytowany na wszystkich forach Audi oraz liczących się motoryzacyjnych - Sopa odpowiedział, że nie będzie zajmował stanowiska i nie traktuje poważnie internetu, forów Audi i innych, ponieważ są pełne bzdur i wprowadzają ludzi w błąd. Oczywiście wiedzę, co się dzieje na naszym forum czy pozostałych forach Audi ma doskonałą tak jak i jego mechanicy
![Smile :)](./images/smilies/001.gif)
Możliwe, że ten temat również jest mu znany. Sopa jest bardzo mocno broniony na forum Audi A6, gdzie musiałem usunąć posty, w których stawiałem zarzuty Sserwisowi. Mam nadzieję, że kiedyś otworzą oczy.....
Jeśli chodzi o moje reklamacje - na nie właśnie przyjeżdżałem do Sserwisu dokonując przy okazji kolejnych serwisów. Aby przekonać się, czy kolejna naprawa - reklamacja została dobrze wykonana nie wiele czasu było. Kilka razy po odebraniu auta z serwisu zamiast jechać wprost na trasę powrotną do Kołobrzegu (ponad 800 km) lub czasami od razu do UK (1850 km) to przez kilka długich godzin jeździłem i sprawdzałem w e własnym zakresie auto. Co oczywiście nie było wystarczające, aby przekonać się czy teraz skrzynia będzie działać prawidłowo lub silnik itp. W sprawie Tiptronika byłem aż trzy razy !!! i na końcu stwierdził, że przecież i tak jest mi nie potrzebny, bo nie musze ręcznie zmieniać biegów. Może i tak, ale przy sprzedaży, co mam klientowi powiedzieć ? Że ma biegów ręcznie nie zmieniać? Każda reklamacja na skrzynie kończyła się pakowaniem kolejnych patentów aż w końcu dostałem nowszą kompletną skrzynię - wszystko na mój koszt, bo na elementy używane nie udziela gwarancji, gwarancja 6 miesięcy jest na regenerowane a na nowe 2 lata - zazwyczyczaj pakowane są używane, aby było dla klienta najtaniej - stąd ta moja euforia na samym początku tematu o Sserwisie - faktycznie było dużo taniej niż gdzie indziej, ale żadne reklamacje nie były uwzględniane !!! W sprawie z VP44 sprawa powinna skończyć się w sądzie, ale to ja popełniłem błąd. Nie powinienem zgadzać się na przysyłanie mi kolejnej pompy do montażu we własnym zakresie!!! Teraz każdy argument jest na moją niekorzyść, bo to nie on pompę montował a dla niego ja mogłem ją popsuć, itd. Aby moja pierwsza reklamacja mogła być uwzględniona powinienem po raz kolejny stawić się w Sserwisoe - ale tym razem nie zamierzałem (koszta przejazdu, urlopy, hotele - wszystko na mój koszt). Sopa chciał, abym pompę sobie wymontował i mu wysłał, aby reklamacja mogła być uwzględniona. Nie miałem gwarancji, że odzyskam kiedykolwiek pieniądze oraz VP44 ! Cały problem polegał na tym, ze dzieli nas spora odległość (1850 km w jedną stronę). Dla mnie wniosek jest jeden - z powodu odległości utrudniona była komunikacja, kontakt e-mailowy był tragiczny ponieważ czasami po tygodniu lub dwóch dostawałem odpowiedź, że szef na urlopie i będzie za dwa tygodnie. Kontakt telefoniczny - zazwyczaj Sopa był z klientem na jeździe próbnej.
Ja sprawę odpuściłem, uznałem swoją porażkę i wielkie straty finansowe, auto wystawione za połowę wartości i nic nie jestem w stanie zrobić. Właściwie to zrobiłem, bo podejmując decyzję o sprzedaży zaoszczędziłem pieniądze na kolejne wyjazdy reklamacyjne.
Pozdrawiam