Podkresle, ze mam instalacje gazowa na gazniku, a ze zawsze palil na lpg bez problemow to nigdy nie przelaczalem na benzynke, no prawie, wlaczalem gdy trzeba bylo kogos objechac
No wiec wczoraj auto stalo od rana na mrozie. Tato okolo 17 wjechalem mi do garazu. Ja o 18 chce wyjechac na spotkanie z laskami...wsiadam przekarecam kluczyk...rozrusznik kreci, a niunia martwa
krece ciagle i ciagle...przypominam sobie, ze wyjezdzialem ostatnio cala benzynke
wiec nie mam na czym zapalic. A moj tato mechanik, wlasciciel Auto Service zaczyan doszukiwac sie przyczyny...chce zebym na eter odpalil...na eter lapal...kaze mi przelaczyc na beznyke, az starch bylo sie przyznac...ale powiedziem...heh ale byl krzyk
wiecej bylo krzyku niz to warte...ale nie bede sie Wam tu wyzalal...powiem juz final...nalaem benzyki...krecilem, krecilem, az trzeba bylo podlaczyc drughi akumcyk, ale na benzynce odpalil...pocztakowo chodzil na 3 gary...byl zalany, ale pozniej sie ustatkowalo...Mikser od gazu zamarzl...i gaz nie mogl sie rozprezac...po chiwli chodzeniach na benzynce...az parowalo z miksera...a pozniej bylo wszytko ok...bylem w siodmym niebie...laski poczekaly i zrozumialy chwile slabosci mojej Niuniu, sprobowaly by nie zrozumiec to
Pamiatejcie aby zawsze przed wyalczneim silnika w zimie przyalczyc na benzynke jezeli nie posiada sie komutera,
Pozdrawiam