USA to nie Polska(błyskotliwy to ja nie jestem...). Może kogoś zainteresuje moja historia:
[Peugeot 607, 235kkm przebiegu przy awarii, oczywiście po gwarancji]
Auto wpadające w tryb awaryjny odstawiłem do ASO Peugeota - diagnozowali tydzień (
), zamienili sporo niepotrzebnych części, ale w końcu doszli do uszkodzonej turbosprężarki, zleciłem naprawę - ASO zaproponowało regenerację u autoryzowanego przedstawiciela garrett na polskę, zgodziłem się. Na wykonaną naprawę otrzymałem fakturę oraz pisemną gwarancję na pół roku.
Odebrałem auto, zaczęło fajnie jeździć ale po krótkim czasie turbina zaczęła wyć jak diabli, pojeździłem jeszcze trochę i oddałem auto na naprawę gwarancyjną.
W międzyczasie na stronie oficjalnego przedstawiciela garrett na polskę ukazała się informacja "o braku możliwości regeneracji turbin ze zmienną geometrią łopatek" .
Zadzwoniłem do ASO, dowiedziałem się, że moja turbina została wysłana do ponownej regeneracji... Wdałem się w dyskusję z serwisantem na temat regeneracji turbin, z której dowiedziałem się, że jestem głupi, że turbiny się regeneruje etc. Pomyślałem sobie, że może będzie OK, byłem z resztą przekonany, że gwarancja zostanie przedłużona o kolejne pół roku, jednak kiedy poprosiłem o pisemne potwierdzenie naprawy gwarancyjnej w serwisie powiedziano mi, że nic takiego nie wystawią bo nie mogą. Dyskusja była długa, ostatecznie poprosiłem o adnotację w książce serwisowej o naprawie gwarancyjnej . Niestety, nic absolutnie nie chcieli wystawić - gwarancji brak . No i stało się po zrobieniu kilkudziesięciu [sic!] turbo wyje gorzej niż stare.
Na szczęście miałem dokument przyjęcia auta do serwisu z powodu uszkodzenia turbo, z adnotacją, że będzie to naprawione w ramach gwarancji, więc skontaktowałem się z Rzecznikiem Praw Konsumenta, który powiedział, że w niczym nie pomoże, chociaż takie działanie jest ewidentnie nieuczciwe z moralnego punktu widzenia. Na własną rękę poszperałem w kodeksie cywilnym znajdując przepisy, które mogły by mi pomóc jednak Rzecznik ponownie odmówił pomocy, twierdząc , że nie mają one w tym wypadku zastosowania.
No i zostałem z wyjącym turbo, czekam aż się rozpadnie i kupię tym razem nowe...
Generalnie przez taką beznadziejną sprawę zraziłem się do ASO, jak i po trosze do samej marki , bo choć to auto naprawdę świetne i bezawaryjne (już 250 kkm na blacie i tylko problem z turbo mnie dosięgnął) to wymaga profesjonalnej obsługi .