papaj napisał(a):
SebastianS napisał(a):
Mam nadzieję, że przesadziłeś z tą wielkoscią luzu
nie bardzo, takie luzy były, zawory latały jak klulki w puszce
To pewnie dltego 'poodławywały' się końcówki od uszczelniaczy. Wydaje się że zawory chodziły po skosach. Same gniazda w głowicy i zawory są ok.
Jeśli luzy były takie jak mówisz, koniecznie w ramach remontu głowicy zwróć uwagę na bardzo dokładne pomiary trzonków zaworów, mogą być jednostronnie zużyte, co spowoduje trudności z dokładnym spasowaniem ich w nowych prowadnicach. Co do gniazd zaworowych - skoro wymieniają Ci prowadnice - to
obligatoryjnie gniazda są do sfrezowania współosiowo z prowadnicami, a grzybki zaworów - do przeszlifowania.
papaj napisał(a):
SebastianS napisał(a):
Znaczy - ktoś z kolei lał tylko selektol albo nie zmieniał oleju nigdy...
Możliwe że Niemiec, od którego kupiłem. Z briefu wynikało że auto stało, bo było wymeldowane łącznie prawie 6 lat
Ech, historia podobna do mojej... Mój syf tez stał długo u gebelsa, tyle że po przerwie w eksploatacji, dorwali go jacys młodzi kolesie, którzy bez rejestracji zaczęli nim upalać po gruntówkach wokół Bayreuth. Jak go brałem, w podwozie miał powplątywaną trawę i jakieś zielska... I kup tu zadbane auto z faszystowa... Przebieg 230.000 a tarcze ham. i amorki fabryczne
papaj napisał(a):
Jak duży mógł być ubytek mocy w takim silniku? Auto nie wydawało sie bardzo słabe ... no chyba że teraz sie dopiero okaże jak powinno być mocne
ze 136 koni mógł stracić 10-15. Myślę że poczujesz różnicę. Tylko nie staraj się poczuć jej od razu - dotrzyj grzecznie motor, zrób przynajmniej 500 km bez dokapiania gazu do deski.
I jeszcze jedno - a propos głowicy. Nie pamiętam teraz - czy zakupiłeś nowe popychacze (hydrauliki)? To one powodują "cykanie" jak się wytłuką