Jadę dziś sobie na relaksie na wakacje i nagle zaczyna się świecić kontrolka
akumulatora. Pierwsza myśl - alternator padł. Nie zdążyłem dojechać do najbliższej stacji jak zgasła kontrolka - myślałem, że to jakiś błąd kompa, czy jakieś zaśniedziałe końcówki. Jak dojechałem na miejsce (ok 40km od zdarzenia) usłyszałem pisk spod maski (jak zwolniłem). Zaglądam i okazał mi się taki widok:
rolka w środku była zardzewiała
Wg mojego laickiego oka wygląda na to, że rolka po prostu spadła
i moje pytania:
zastanawia mnie dlaczego po tym pasek nie jest luźny ?
co mogło być tego przyczyną?
czy dam radę wrócić na tym do domu (ok 150km) ryzykując tylko zerwanie paska klinowego?