Witam serdecznie!
Jako nowy użytkownik chciałbym się przywitać na forum, zatem witam wszystkich tu zgromadoznych!
Dołączyłem na forum, gdyż w ostatnim czasie stałem się posiadaczem A4 TDI automat 110ps, no i chciałem się podzielić rozwiązaniami problemów dręczących mój egzemplarz...
Tuż po zakupie zuważyłem nasilający się problem dot. immobilisera, a mianowicie sukcesywne wydłużający się czas walki z obracaniem klucza w stacyjce, zanim łaskawie "przeczyta" kluczyk i pozwoli zapalić... - czytająć trochę info na forum, uderzyłem do serwisu, który za małą kaskę wymienił mi cewkę czytającą immo i po temacie - pali na dotyk.
Jednakże drugi, bardziej poważny problem spotkał mnie, gdy wybrałem się w trasę. Zbieram się mianowicie do wyprzedzania, pedał w podłogę (automatyczna skrzynia) i .....no właśnie.... i nic! 110ps a na trasie zaczeły mnie wymijać autobusy itp. Auto całkowicie straciło swoją moc, a w dodatku automat zaczął maxymalnie przeciągać biegi...Udałem się zatem do fachowców różnej maści (oczywiście każdy z nich specjalizował się w niemieckich samochodach, głównie audi i vw). Fachowiec nr 1: bo diagnostyce kompa usłyszałem sakramentalne zdanie: "Panie....turbo padło no i kiszka..." - no to pięknie! ale nic, jak trzeba robić to robimy. Tylko problem w tym, ze po 2 godzinach wymiany niestety nowe turbo nic nie zmieniło (zatem wróciłem do starej turbiny)! Fachowiec nr 2: bo kolejnym komputerze i sporym gremium mechaników przy moim a4 padł werdykt: przepływomierz! Ale niestety i wymiana tego elementu nie poskutkowała. Fachowiec nr 3: jazda próbna dla oceny dramaturgii sytuacji na własne oczy przez "speca" i jego ocena: "jak nic zawór sterujący ciśnieniem turbo".... robił, robił....i dalej to samo, żadnej zmiany. Fachowiec nr 4 zabrał się natomiast za badanie skrzyni.....i dalej nic! Uratował mnie dopiero fachowiec nr 4: gość widać ewidentnie znał się na rzeczy, gdyż problem zdiagnozował momentalnie i bezbłędnie....: zapchany katalizator! po niedługiej wycince i opróżnieniu wkładu, auto odżyło! takiego kopa nie czułem nigdy wcześniej. Całe szczęście te wszystkie kombinacje nie kosztowały mnie ani grosza. Temat postawiłem jasno: płace za efekty a nie bezproduktywne diagnozy, gdzie panowie najchętniej za samo zapięcie vaga zawołaliby kase a następnie oczywiście jeszcze za części i robociznę... Sprawa zatem zakończyła się bezboleśnie dla mnie i dla mojego pojazdu, ale przyznam, że po tych szpecach a pewnym momencie zacząłem już żałować swojego zakupu.
Z tego widzę, że co fachowiec, to diametrialnie inna teoria, a rozwiązania dla problemu można szukać tygodniami jak się nie trafi na odpowiednich ludzi. Na szczęscie mam już sprawdzonych "Fachowców" od audi