Może zaczne od początku.
Nie wiem ilu z was miało ostatnio problemy z paliwem, podobno to nagminne w polsce jest. Ja miałem jaja we wakacja i to zatankowałem na stacji BP (dokładnie to była stacja partnerska w Sławkowie, niedaleko trasy ze Śląska do Częstochowy).
Nie wiem co za syf tam był ale nalełem do pełna do prawie pustego baku. Po małym kawałku zaczeło mnie szarpać i spadały całkiem obroty. Wróciłem i na drugi dzień odpaliłem - czarna sadza z rury leciała, normalnie jak z komina.
Nie wiem, rozpuszczalnika dodali czy co. Spuściłem wszyściutko, odlałem troche do słoika ale nic się nie odstało.
Zgłosiłem do BP, sprawdzili te stacje ale po kilku dniach bo panienka co jest od tego była na urlopie
Oczywiście nic nie wyszło więc powiedzieli żebym spadał. No i mam 60 litrów jakiegoś gowna w kanistrach na pamiątke po wakacjach.
Zatankowałem normalnego paliwa i do tej pory jeżdze bez kłopotów.
A teraz pytanie:
- jak odkręciłem korek to tak syknęło. Kumpel stwierdził że może jakieś odpowietrzenie się zatkało. Ale tak się stało tylko po tych jajach z paliwem.
Jest takie odpowietrzenie i można to jakoś sprawdzić czy czasem nie jest przytkane?