Było tak: po osiągnięciu ok 90 stopni na silniku , przestało działać ogrzewanie, po chwili spod maski usłyszałem trzaski. Silnik wyłączyłem, troche potrzeszczało, włączyłem ponownie i dojechałem do domu ok 4km. Następnego dnia zauważyłem, że wywaliło płyn ze zbiorniczka (może poszedł w cylinder, może przez korek, bo niedokręcony byl) dolałem ze 2 litry i uruchomiłem ponownie silnik, jak sie nagrzał ogrzewanie było, chlodnica ciepła, ale znów zaczęło trzeszczeć - nie było bąbli wypływających z płynu, ani oleju w płynie, efekt był taki jakby uderzać czymś w zbiorniczek (takie specyficzne drżące fale i dźwięk) po ponownym uruchomieniu już nic nie trzeszczało. W czasie tych mrozów odkręciłem wlew oleju - cały pokryty twardym, białawym nalotem o konsystencji suchego mydła (kruszył się) bagnet oleju też w tym syfie.
Czy na 100% to uszczelka, czy może jest szansa, że to coś innego? Dlaczego trzeszczało jeszcze chwilę po wyłączeniu silnika? Czemu nie ma oleju w płynie? Jaką uszczelkę najlepiej kupić? I co jeszcze przy okazji wymienić?
|