Więc tak. Jakieś trzy tyg. temu będąc 60km od domu odpalam auto i słyszę delikatny jęk pod maską. W ruchu ulicznym jadę dalej, jednak jęk zaczyna narastać. Parking, maska do góry i diagnoza – sucho w zbiorniczku od wspomagania (zaglądam pod maskę do płynów raz na dwa tygodnie w zależności od tego ile jeżdżę i płyn ostatnio na pewno był między minimum a max). Godz. 18 więc do nordu po zielony płyn. Zanim dojechałem na miejsce pompa wspomagania była już wyraźnie słyszalna. Wlałem litr płynu co wystarczyło na uzupełnienie do dolnej kreski. Przez dwa dni płynu nie ubyło, jedynie rozszedł się po instalacji i w zbiorniczku trochę opadło. W domu dolałem na maxa i tak przez dwa tygodnie robiąc około 500km kontrolowałem płyn - nie ubywało. Tyle na ile mogłem, obejrzałem układ cały i nie znalazłem miejsca wycieku płynu. W tamtym tygodniu zrobiłem w 2 dni 1200km. Po przejechaniu około 700km wieczorem sprawdziłem płyn – było ok. Rano odpalam auto, przejechałem jakieś 20km i słyszę że się zaczyna delikatny jęk z pod maski. Nie zatrzymując się pojechałem prosto na stacje. Kupiłem litr płynu, dolałem i nie starczyło nawet na minimum. Kupiłem drugi litr i wlałem 1/3. Dalsza podróż – 500km – to już męczarnia. 3 razy musiałem się zatrzymywać i dolewać płyn. Tyłek samochodu cały zachlapany, jak stał tak kapało z niego. Jak na złość akurat była niedziela palmowa i nic więcej po za dolewaniem nie mogłem zrobić. Doleciałem do domu, na kanał i zlokalizowałem wyciek. Delikatnie odkręcona śrubka na klucz 10mm z bloku aluminiowego przyczyniała się do wycieku. Dokręciłem i na razie temat z głowy.
Pozostaje tylko jedna kwestia i zarazem moje zdziwienie. Czemu wyciek był przy tylnej osi stojąc przodem do tyłu samochodu po lewej stronie? Co tam robi instalacja od wspomagania? Niżej zamieszczam zdjęcia, zaznaczone pole to nieszczęsna śrubka.
po kliknięciu na zdjęcia powiększą się