Witam wszystkich którzy weszli w ten temat
Może ktoś coś mi podpowie bo jakieśdziwne rzeczy dzieją sie z moim układem kierowniczym
Kożdy komentarz może pomóc więc jeżeli coś wam przychodzi do głowy to piszcie
A oto opowieść:
-20 stopni wsiadam do auta wieczorem i tak jak by troche głośniej działa wspomaganie ale po przejechaniu około kilometra ustępuje
Następnego dnia rano pompa (chyba) wyje strasznie przy skrętach - podnosze klape rozpryśnięty wokół zbiorniczka płyn do wspomagania
Dolałem płynu i próbowałem odpowietrzyć kręcąc kierownicą na "sucho" i wtedy poczułem, że przy maksymalnym skręcie w lewo (około połowy obroty) kierownica chodzi zdecydowanie ciężej - tak jak by coś przymarzło. Wprawo przy maksymalnym skręcie do końca było wszystko ok
Przyszła odwilż - patrze do zbiorniczka a tam sucho - tak więc dolewam płyn odpowietrzam i już czuje że opór przy maksymalnym skręcie w lewo ustąpił. Odpalam auto i pompa nie wyje - wspomaganie działa.
Tego samego dnia wieczorem jade trsą około 10 kim prosto i w momencie kiedy chce skręcić 90 stopni w lewo kierownica ma taki zajebisty opór, że ledwo skręciłem. Taka sytuacja pojawiała sie jeszcze przezokoło 3 dni co jakiś czas jakl chciałem skręcić (ale akurat nie pamiętam czy tylko w lewo czy też w prawo) co któryś skręt kierownica chodziła tak ciężko jak by auto zgasło.
Teraz już od około miesiąca nie zdaża sie w ogóle żeby kierownica miała taki opór ale tak jak by ogólnie troche ciężej chodziła i delikatnie zciąg mnie w prawo...
Troche długa opowieść ale starałem sie jak najbradziej dokładnie opisać wszystkie objawy bo wiem że u mnie na "wiosce" żaden mechanik nie będzie miał zielonego pojęcie