A niby jak ludzie nie mają wierzyć w takie cudowne zderzaki, jak mi sam pan od fizyki w szkole kilka lat temu próbował wmówić, że gdyby stosować w windach urządzenia amortyzujące spadającą windę zamieniając jej energię kinetyczną na ruch kołowy wirnika (dokładnie jak w tym zderzaku) to nie powstawałyby żadne uszkodzenia, a ludzie nie ginęliby w przypadku upadku windy z dużej wysokości.
Przecież nie ważne co zatrzyma windę, pojazd itd. Ważne z jakiej prędkości i w jakim czasie (zależna od drogi hamowania). Jeśli prędkość będzie za duża lub czas za krótki, to powstanie tak duże przeciążenie którego człowiek nie przeżyje.
Jeszcze lepsze twierdzenie, że pasażer zostanie zatrzymany dzięki cudownemu zderzakowi bez żadnych pasów czy poduszek. W takim razie cała energia jaką posiada człowiek podczas jazdy, w czasie wypadku musiała by być pochłonięta przez tarcie dolnych części ciała o fotel
I jakie wielkie pieniądze by za Lągiewką nie stały to praw fizyki nie zmienią. No chyba, że teorie Newtona i kilku innych są tak samo bzdurne jak twierdzenie, że ziemia jest płaska. Może za 500lat ludzie będą się śmiali z naszego pojęcia o fizyce.
A wracając do tematu to czy zawieszenie Bose nie jest czasem kolejnym wariantem aktywnego zawieszenia opierającego się na komputerze który przy pomocy czujników ustala wychylenie i twardość amortyzatorów. Z tym tylko, że ruch zawieszenia nie jest hydrauliczny czy pneumatyczny tylko magnetyczny.