złoty napisał(a):
na tvn turbo w "szkole auto" też mówili że zawsze najlepsze na tył (bez względu na rodzaj napędu)
A wiecie, dlaczego tak mówią? Bo teraz większość kierowców jest wychowanych na przednionapędowych autach i nie ma pojęcia, jak radzić sobie z poślizgiem tylnej osi. Nie potrafią kontrować, robią to za późno i/lub za mocno, co przy nawet niewielkim i stosunkowo łatwym do opanowania przy pewnej wprawie poślizgu skutkuje klasyczną rybą, po czym z kontrą pożegnalną auto opuszcza pas ruchu i czytamy o "niedostosowaniu prędkości do warunków jazdy". Podsterowność, czyli uślizg przedniej osi jest dla przeciętnego (głównie "przednionapędowego") kierowcy łatwiejsza do opanowania - zdejmuje nogę z gazu, ewentualnie hamuje i przy odrobinie szczęścia dociążony w ten sposób przód odzyskuje przyczepność i auto zaczyna się słuchać kierownicy.
Ja natomiast od zawsze jeździłem głównie z napędem co najmniej na koła tylne, i nadsterowność to dla mnie chleb powszedni i źródło frajdy. Dlatego też zawsze zakładam lepsze opony na koła przednie, aby mieć lepsze hamowanie i sterowność. A z poślizgami osi tylnej w większości przypadków jestem w stanie sobie poradzić, jeśli tylko przednie koła w wystarczającym stopniu reagują na ruchy kierownicy.
Także, wybór należy do Ciebie - jeśli panicznie boisz się zarzucenia tyłu, to może faktycznie załóż lepsze na tył. Ale jeśli potrafisz prowadzić auto, dobrze znasz jego reakcje i granice możliwości swoich i jego - proponuję lepsze opony na przód.
A najlepiej mieć wszystkie opony w zbliżonym stanie, no ale jak wiemy - nie zawsze się udaje.