Witam !
Chciałem opisać mój przypadek, być może pomoże komuś w przyszłości.
ABS nie działał już od czasu jak kupiłem auto, kontrolka była odłączona.
Po zapaleniu samochodu (najczęsciej rano), dojeżdrzałem do pierwszego policjanta na moim osiedlu dotykając chamulca dało się słyszeć brzęczenie kturemu towarzyszyły wibracje pedału hamulca 3sec, potem stawał się miekszy czasem lekko odbijał w końcu wszystko wracało do normy czyli nie działającego ABSu bez oznak życia.
Diagnoza
Zawiozłem auto do polecanego elektro-mechanika, do diagnozy, po jednym dniu diagnozowania opinia była mniej więcej następująca :
"Mocno namieszane w elektronice, ktoś celowo porozłączał kable i coś naknocił. Jaikieś 450 zł i 3 dni załatwi sprawę - prawdopodobnie któryś czujnik do wymiany również będzie."
Niestety kasy nie miałem. Jakiś czas po tym zaczął odzywać się przegub przedni lewy. Na forum znalazłem odnośniki do shematów elekrycznych, wiec zassałem i ze studiów wynikło że nie taki diabeł straszny jak go pomalują.
U znajomego mechanika podlączyłem KTSa, który wykazał uszkodzenie czujnika ABS w lewym przednim kole (w tym gdzie przegub).
Oczywiście wyłskałem czujnik w kawałkach. Nowy dostałem na szrocie.
Fakty:
Przy próbie oszacowania odległości do zębatki okazało się że ta się nie trzyma przegubu, kręci się jak obrączka na palcu.
I to właśnie było przyczyną problemów ponieważ komputer dostawał zupełnie niedorzeczne informacje z tego czujnika.
Wymiana przegubu, podpięcie czujnika i wszystko zaczęło śmigać jak zloto.
Założę się że fachowcy długo by szukali przyczyny.
Pozdrawiam
