Witam szanowne grono.
Przeżyłem dziś tzw. "podróż za jeden uśmiech"
Znalazłszy uprzednio na allegro ciekawy egzemplarz postanowiłem podjechać i go sprawdzić. Ale oczywiście nie jechałem w ciemno. Poprosiłem najpierw sprzedawcę w rozmowie telefonicznej o numer VIN. Niestety go nie otrzymałem, bo dokumenty miał "tata". Cóż, postanowiłem zadzwonić jeszcze do "taty". Ale zanim to nastąpiło - porozmawiałem jeszcze z synem, który poopisywał mi pięknie jaki wspaniały jest ten samochód. Powiedział m.in. "...stoję teraz obok tego samochodu, ma piękny kolor, ładniejszy niż na fotkach...". Dopiero później się zorientowałem, że stojąc przy aucie nie powinien był mieć problemu z podaniem VINu.
Dobra, zadzwoniłem do "taty". Okazało się, że on jest w drodze, ale za dwie godziny poda mi ten VIN esemesem. OK. Odczekałem 5 godzin i wysłałem esemesem prośbę i przypomnienie o VINie. Znowu bez skutku.
Dla mnie temat umarł.
Ale na tę sztukę bardziej ode mnie był napalony mój tata. I to on przedzwonił dziś rano do "taty" i zapytał dlaczego nie przesłał VINu tak jak obiecał. Odpowiedz była na pozór logiczna i spójna - rozmawiał z wieloma osobami o tym samochodzie i nie pamiętał komu ma wysłać numer VIN. Ciekawe - przeciez mial esemesa, wiec jak mogl nie pamietac? Ale OK, moj tata zalatwil ten VIN. mialem wreszcie co sprawdzać. jak tylko zaczalem okazało się, że VIN jest bez jednej cyferki!! Nieźle!! Po kolejnym telefonie znalazła się jeszcze jedna cyferka. Sprawdziłem, że ten samochód ma przegląd w ASO zgodny ze swoim przebiegiem, więc był to wstępny sygnał, że jest OK. Pojechaliśmy 400 km w jedną stronę
Na miejscu okazało się, że adres sprzedawcy to adres hipermarketu oraz stacji benzynowej. Pomyslałem sobie - kolejny wał! Najpierw nie chce dać VINu, potem daje niekompletny. Potem adres... Ale OK - sprawdzamy dalej. czekamy na samochód. I przyjeżdża - wygląda nieźle, ale nie przyjeżdża sprzedawca, lecz jego partnerka. No tak - kobieta nie wie, nie zna sie, nie wie co było w ogłoszeniu, co było mówione...
Ja spokojnie sprawdzam samochód. Okazuje się, że szyba czołowa jest nie z kompletu. To też się da wyjaśnic np. kamieniem przecież.
Oglądam dalej i sprawdzam numery na grodzi. Porównuję je z tymi, które sprawdzałem wcześniej i się oczywiscie nie zgadzają!!
OK- już mi sie przelało. Zapytałem pani, czy zwróci mi za podróż. Odpowiedziała-"ale jakto?" Odwracamy się i wracamy.
Samochód miał być bezwypadkowy, z przebiegiem 160 tkm, z roku 2006.
Ponieważ spisałem sobie VIN tego autka - po sprawdzeniu okazuje się poniższe:
Data produkcji: 2005-07-06 (dziś 2006)
w 2010 /07 mial juz 235 tys km (dziś 170tkm)
przy 187tkm naprawa lakiernicza przodu (miał być bezwypadkowy)
w 2007.05 przy 43 tys km wymieniono szybę czołową
poniżej link do aukcji tego egzemplarza - szczerze odradzam, przede wszystkim z powodu krętactw sprzedających
http://www.allegro.pl/item1132459834_a6_3_0_tdi_individual_mega_full_wersja_kolor.html