No to i ja sie doloze w temacie awaryjnosci 2.5 TDI...
Kupilem to cudo równo rok temu, z wiarygodnym przebiegiem 157 tys km. Kupno typowe - ogledziny przez mechanika Audi, komputer itd. Wszystko wygladalo lepiej niz OK
.
Zalewalem markowymi olejami Castrola, tankowalem na Shellu (na trasy lalem V-powerka, na codzien normalną). Serwisowane w Bosch'u w Gdyni...
Wymienilem rozrzad (1.8 tys) i olej oraz filtr w skrzynce biegów...
Turbine wymienilem po miesiacu od zakupu (poszarpane śmigielka). Sprawdzenie zaworow, glowicy itd - diagnoza: wszystko OK (do dzis nie wiadomo czemu padla) - koszt jakies 1.8tys
Po 3 miesiacach padla pompa wtryskowa - diagnoza: padl sterownik. Zregenerowalem w specjalistycznym warsztacie - koszt 3tys
8 miesięcy był spokój (przejechane jakies 20 tys) i wystarczala standardowa obsluga (klocki, filtry, olej, po drodze wahacz). Wybralem sie do Chorwacji...
W Austrii padła skrzynka biegów
Pare razy szarpnelo przy przelaczaniu a potem weszla w tryb awaryjny (pala sie wtedy wszystkie kontrolki skrzyni). Autko zlawetowane do Polski - skrzynia naprawiona w specjalistycznym punkcie we Wroclawiu - koszt 5.5tys (nie liczac holowania).
Wrocilem do Gdanska i tydzien temu autko zaczelo na zimnym silniku stawiac niebieską zasłonkę i brać olej (prawdopodobnie uszczelka pod glowicą). Komputer ponownie wrzucil skrzynie w tryb awaryjny...
Dzisiaj autko jedzie do warsztatu żeby naprawić co jest do naprawienia a potem pójdzie do ludzi.... Mechanik nadal namawia na zasadzie "już tyle Pan zrobił, to uż sie nie ma co poważnego zepsuc". Niestety ja mam już dość a żona powiedziałą, że w trase tym samochodem już sobie nie wyobraża a trzymać takie autko żeby do pracy dojeżdżać - bez sensu....
Możliwe (a raczej pewne), że miałem pecha... Możliwe, że autko było robione na sprzedaż.... Możliwe, że następny właściciel będzie jeżdził do 500kkm i będzie zadowolony, ale ... ja już nie chę Audi
, nawet jeśli w okresie między awariami jest to auto bajka...