Orem napisał(a):
Podczepię się pod temat, gdyż nie chcę rozpoczynać, prawie identycznego i nie zaśmiecać.
Otóż borykam się z problemem wyboru. -
Pioneera 3730 MP czy
5730MP , ewentualnie
3630 MP . Początkowo różnice sprzętów grających niby wydają się oczywiscte, jednak chciałbym poradzić się Was, który wybrać. Czy warto droższy dla paru "jakichś" opcji, czy nie zawracać sobie nimi głowy i wybrać model "niższy" ?
Przeczytałem w różnych miejscach specyfikacje techniczne obu typów Pioneera, jednak na temat kilku rzeczy nie mam "bladego" pojęcia. Są nimi:
1.
System korekcji dźwięku EEQ w 5700/5730MP i czy jego brak jest bardzo odczuwalny w modlu "niższym" (3700/3730MP) ?
2.
Korekcja przesunięcia dźwięku FIE i j.w. ?
3.
D4Q (ARC 5) 4.
Tłumik szumów pulsacyjnych (PNS) 5.
3-pasmowy korektor parametryczny 6.
Loudness (3 tryby) 7.
SLA ( regulator poziomu źródła) a w ogóle Dlaczego Pioneer a nie Sony np. ? - Design oraz przyciski. Dotykałem kilka nowych radii "Soniacza" i powiem szczerze, ze te plastikowe, "ciosane" przysicki regulacji głośnościnp., jakoś mnie odstraszają i wyglądają na jakieś takie tandetne (chcoaż może wcale takie nie są). No i ten wygląd panela...jakoś nie dla mnie

"Alpinki" znowu są juz nie na moją kieszeń, stąd padło na Pioneera, z racji wielu pozytywnych opinii na jego temat. Jednek po tym co zdążyłem przeczytać w tym wątku to juz sam zaczynam "głupieć"
Ogólnie- poszukuję czegoś nowego, jakościowo dobrego - do wysokości cen w/w radii i koniecznie czarnych z czerwonym podświetleniem (wiadomo dlaczego..

), a te Pioneery podpasowały mi narazie najbardziej. Czekam na ew. inne sugestie.
Mam nadzieję, że ktoś posłuży radą, opinią...

Ja bym wybrał Pionka i to wyższego. Dlaczego wyższego - a no chociażby dlatego że ma filtr HP dzięi czemu można obciąć głośniki żeby się radio nie męczyło z super niskimi częstotliwościami bo i tak nic z tego nie wychodzi. Po drugi - więcej wyjść RCA. Jest jeszcze kilka innych pierdułek które umilają życie. Miałem Pionka "3", Dred ma "5" a mój ojciec 7" więc widzę że piątce bliżej do siódemki. Zakręcone ale tak jest
A dlaczego Pionka - bo lubię to brzmienie. JVC też jest spoczko, ale już trochę inne (kwestia gustu). Natomias Sony, cóż, nie ujmując posiadaczom - nie słyszałem jeszcze soniaka który grałby dobrze.
Co do skrótów:
1) EEQ to jest taki equzalizer składający się z niżej wymienionych rzeczy
2) śmieszna zabawka. Niby coś próbuje robić ale nie zawiele wychodzi. Jeśłi tego nie masz to też możesz być szczęślwy. To jest próba ustawiania sceny dźwiękowej (stara się wyeksponować dźwięk w wybranym miejscu), ale dopóki nie masz kontroli nad kazdym kanałem to kiepski efekt. Reasumując - można żyć bez tego.
3) to jest niby wynalazek poprawiający dźwięk (Digital For Quality). Zawsze to jakaś poprawa.
4) Co do tego mogę się tylko domyślać ale wszelkie "tłumiki" są pożądane.
5) Oddzielne ustawianie niskich, wysokich i średnich pod kątem częstotliwośći "centralnej", a także kształtem krzywej częstotliwości (tzn. czy wolisz mieć słyszalny większy zakres częstotliwości czy tylko okolice wybranej przez siebie częstotliwości "centralnej")
6) loudness - podbicie dźwięku. Zależnie od tego co wybierzesz, to podbija niskie, średnie lub wysokie. Jak wybierzesz podbicie wysokich to efekt jest taki jakbyś wyjął głowę z kubła i zaczął słyszeć ine częstotliwości.
7) to służy do zrównoważenia poziomu dźwięu z radia i CD, tzn. że jak przełączasz z płytki na radio to żeby nie popękały Ci bębenki kiedy się okaże że stacje radiowe najdają dużo głośniej.
Troszkę polałem wody i gdzie niegdzie mogłem puścić wodze fantazji ale coś chyb awyjaśniłem
