Jako, że w piątke nie maiłem nic konkretnego do roboty a sen to marnowanie czasu, postanowiłem wspomóc zmęczone ciemnością, oczęta mojego Taty. Jako, że jest on właścicelem auta jedynej słusznej marki (A8 '95 4.2), a one wszystkie wymagają opieki uznałem, że warto poświęcić mu trochę czasu...
Tak oto powstał projekt całkowicie odwracalny, skuteczny i dla laika niewidoczny. :twisted:
Zaczęło się jak zwykle od wprowadzenia potwora do ciasnego garażu
Wymontowanie lamp ogranicza się do odkręcenia 4 śrub więc poszło szybko i sprawnie... (dodatkowo i przy okazji zostały poprawione górne mocowania lampy, bo niewiedzieć czemu były połamane i lampa drżała)
Lampy trafiły na stół operacyjny i się zaczęło...
Zdjęcie szkieł poszło również gładko... Małe oględziny i wiadomo było, że przeszczep się uda...
Na organy do przeszczepu wybrałem sprawdzone i małe przetwornice Koito oraz nietestowane soczewki ze zintegrowanym silniczkiem Bosch\AL...
Po zdjęciu srebrzonych osłon wreszcie udało się wyłuskać aluminiowy stelarz trzymający zespół soczewek na miejscu...
Rozbiórka stelarza, także była prosta, bo to tylko po 3 śruby na soczewkę i już wszystko było w "częściach pierwszych"...
Po przymiarce okazało się, że organ - soczewka, ma mocowania w identycznych miejscach co fabryczna, więc nie sprawi problemu jej przykręcenie do stelarza...
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że soczewka ma przecież większą średnicę niż fabryczna...
Trzeba było trochę podrezać... Trudność polegała na tym, że ni jak, nie można się było żadnym "brutalnym" narzędziem dostać do środka otworu... Szlifierka stołowa pomogła tylko w jednym miejscu, bo dalej po prostu nie wchodził kamień...
Po chwili rozmyślań wybór padł na szlifierkę kątową... Jednak jej tarcza miała średnicę na tyle dużą, że też niewiele pomogła, ale znalazł się sposób i na to... Zmniejszenie średnicy tarczy na kamieniu szlifierskim okazało się bardzo pomocne. Nie można jednak zmniejszyć jej za bardzo, bo nie będzie można później dotrzeć wystarczająco głęboko w stelarz...
Gdy już miałem odpowiednie narzędzie nie pozostało nic innego, jak systematyczne podcinanie i dopasowywanie...
Efekt i miejsca dokonywania operacji na stelarzu widać poniżej:
Podcięcia są w takich miejscach, że nie naruszają konstrukcji stelarza i umożliwiają szybki i łatwy powrót do stanu fabrycznego, bez najmniejszych śladów widocznych z zewnątrz i co najważniejsze, bez naruszenia kątów ustawienia soczewki...
Dodatkowym atutem stelarza jest to, że zapewnia on idealne ustawienie soczewki w układzie optycznym poprzez zastosowanie fabrycznych mocowań...
Tak więc stelarz trochę schudł i nie było najmniejszych problemów, żeby zmieściła się w nim soczewka...
od przodu "prawie" nie widać różnicy w stosunku do oryginału...
Po solidnym zamocowaniu soczewki, całość zaczynała nabierać realnych kształtów. Pozostało jeszcze dopasowanie odbłyśnika i złożenie w całość...
Odnośnie odbłyśnika to w stanie fabrycznym nie dał się założyć, ze względu na wystające elementy z tyłu, które zaczepiały o nową soczewkę... Szlifierka kątowa pozwoliła łatwo i szybko pozbyć się zawadzających elementów lustra... Nie wpłynęło to w żaden sposób na wygląd, bo operacja była "od tyłu" lustra. Ponadto, wokół soczewki fabrycznej, lustro tworzyło małą obwódkę. Okazało się, że nachodzi ona na bixenonową soczewkę i częściowo ją przysłania... Nie pozostało nic innego jak wziąć multiszlifierkę i odciąć nadlew lustra, by soczewka ukazała się w pełnej krasie...
Lustro po operacji wygląda tak (rzeczony nadlew wyglądał identycznie jak ten, wokól soczewki przeciwmgielnej):
Niby nic się nie zmieniło, a jednak...
Potem nie pozostało nic innego jak zrobić instalację do bixenonu... Przetwornica podłączona została do fabrycznych świateł mijania (dzięki konstruktorom, że nie gaśnie w momencie załączania długich), a przesłona do świateł drogowych (żarówka jest na miejscu, żeby nie świeciła lampa pustkami, ale nie jest podłączona, bo po co )...
Ostatnią operacją było minimalne podcięcie dolnego brzegu kapsla, żeby swobodnie wyprowadzić przewody od przetwornicy.
Po złożeniu auta w całość prezentuje się to tak:
Z zewnątrz patrząc, nie widać jakichkolwiek śladów operacji. Laik nawet nie zauważy innej średnicy soczewki, a to jedyny wykładnik wizualny zmian - dopóki nie są włączone światła...
Lampa jest nadal szczelnie zamknięta, elektryczna regulacja działa jak szalona, Check nie wyświetla żadnych błedów... Więc pacjent żyje i ma się znacznie lepiej niż przed przeszczepem...
Cała operacja zajęła 6 godzin - jak zwykle odbyła się bez asysty...
Różnic w świeceniu nie ma sensu w ogóle opisywać...
W każdym razie jest pięknie, a oczy Taty wreszcie nie będą musiały tak bardzo się męczyć...
That's All Folks!!!
|