No więc byliśmy oglądać, w skrócie napiszę co i jak.
Auto walone w lewy tył i chyba zahaczyło nieco też dach, zrobione całkiem nieźle, tego bym się bardzo nie czepiał. Walone gdzieś w przód, cała maska jest wyszpachlowana i pomalowana, jak się na nią popatrzy pod światło to fale dunaju, ale sprzedawca niczego tam nie dostrzega...
Prawy próg od spodu przerysowany na dużej powierzchni do podkładu i gołej blachy.
Auto zostało przy nas umyte na myjni i wysprzątane, pomimo tego w środku wszystko nadaje się do prania, kupa plam, zacieków, a wykładzina na podłodze cholernie brudna, to samo w bagażniku. Lakier stracił na całym aucie połysk, totalnie całe jest w mikrorysach, aż całość nieco zmatowiała.
Plasticzki i przełączniczki (np. od świateł, na drzwiach, itp.) w takim stanie jakby ktoś celowo je probował niszczyć paznokciami... Kokpit po obu stronach navi podziargany (bo niby ktoś chciał usilnie ją wygrzebać...).
Silnik generalnie czysty, nie ma śladów zaolejenia, jednakże przenosi już dość spore drgania do kabiny (czuć na kierownicy i drążku zmiany biegów), jaki może być ich powód każdy obeznany w temacie wie, możliwości jest sporo, również bardzo drogich...
Kolejny ważny mankament, numer nadwozia na grodzi to trzeba z lupą czytać, jest niemalże niewidoczny, bardziej sprzedawca nam wmawiał, że tam jest niż go wydzieliśmy. Zapierał się, że nic nie było robione, ale na koniec przyznał, że być może lakiernik dał zbyt grubą warstwę farby, ale można zeskrobać
i będzie wszystko widać...
Generalnie auto odpadło w przedbiegach, nawet nie chciało mi się podpinać VAG'a, żeby ocenić stan silnika...
Jedna ciekawostka, auto ma na blacie 95tys. km przebiegu i o dziwo udało się nam go potwierdzić, także jest oryginalny.
Pozdrówka