Jeszcze przez pobytem w chińskim szpitalu myślałem, że wrzucę ten wątek do "horrorów", ale nie ma takiej potrzeby.
Jest to też dobre porównanie, jak działa służba zdrowia w Zielonej Wyspie [zwaną Polszą], a krajem gdzie jest kara śmierci, komuna i w ogóle ludzie rodzą się tutaj chyba tylko przez grzechy swoich rodziców.
Po kolei: od kilku tygodni pobolewał mnie ząb. W swoim czasie był zaplombowany w Polszu, a tutaj jak na złość coś tam zaczęło się dziać. Dwa tygodnie temu miałem trzy dni jazdy z nim, łupał non stop
zapalenie miazgi się kłania. W końcu odważyłem się na niemożliwe: udałem się do stomatologa, który przyjmuje w tutejszym szpitalu. Żeby nie było problemu z komunikacją, pojechałem z chińską koleżanką.
Na miejscu pierwszy krok to udanie się do rejestracji: podaje się dokument tożsamości, w zamian wydają imienna kartę magnetyczną. Tę kartę później się doładowuje w automacie [w Chinach nie ma NFZ, każdy płaci za swoje leczenie z własnej kieszeni]. Jak będzie za mało pieniędzy na karcie, to można ją znowu doładować. Jak za dużo i szkoda środków na niej zgromadzonych - zawsze można pieniądze z powrotem wypłacić. A jak ktoś nie chce stać podczas kolejnej wizyty ponownie w rejestracji - kartę się zachowuje.
Dodatkowo rejestracja wydaje numerek, taki jak na Poczcie lub w urzędach w Polszu.
Uzbrojony w naładowaną kartę [i pełne spodnie] pojechałem windą na 9 piętro, gdzie była stomatologia. Ponieważ mój numer musiał czekać ok godzinę, przeszedłem się po oddziale, zobaczyć jak to wygląda: wygląda całkiem dobrze. Jest sześć sal, w każdej po 6 foteli dentystycznych. Fotele jak w Polszu, na oko mają jakieś kilka lat. W sali leżą "obrabiani" pacjenci, krząta się personel medyczny w pełnym rynsztunku. Dodatkowo mają salę z RTG.
Ponieważ wizja lokalna wypadła pomyślnie, na salę uderzyłem z pewnością siebie. Jak tylko się okazało, że dentystka mówi po angielsku, to już puściły wszelkie bariery.
Zaczęło się od przepytywania, co dolega. Potem rozpoczęło się sprawdzenie felernego zęba: ponieważ on mnie nie boli w momencie uderzania [z takiej metody skorzystała dentystka], to zaczęła wątpić w moje zeznania
w zębach mam braki w unerwieniu, czy coś takiego. Dlatego bólu prawie nie odczuwam.
Skoro nie wiadomo, gdzie dokładnie boli, dostałem skierowanie na RTG. Szast prast, po 5 minutach dostałem zdjęcie do ręki. Szast prast, po 15 minutach znowu się położyłem na łóżku dentystycznym. Szast-prast: informacja że będzie znieczulenie [i nikt nie gadał że to więcej kosztuje]. Szast-prast ząb został otworzony i w środku dentystka włożyła lekarstwo. Szast-prast ząb został tymczasowo zamknięty. Po 15 minutach od położenia się było po wszystkim.
Następna wizyta na kontynuację leczenia to czwartek w kolejnym tygodniu. Całe leczenie kanałowe będzie kosztować ok 450zł.
Można?
Można.