No i byliśmy z Bilem w Nadolicach Małych (tuż pod Wrocławiem), hehehehe
Od czego by tu zacząć... Gość tak pięknie je w środku wysprzątał i pojechał flekiem, że aż tłuste łapy mam
Niestety nie pokwapili się żeby wymienić połamane plastiki i spasować je dobrze na przednich słupkach pod deską
Przód po dzwonie, oba błotniki malowane (jeden nadal pognieciony), maska chyba też, wymieniona chłodnica od klimy, wiatraki nowe, itp. Cały lewy bok jest obtarty, tak samo oba zderzaki, to już efekt przewożenia tirem do Polski (podobno), pewnie nie domalowali tego żeby zostawić jakieś argumenty na niską cenę... Tylny zderzak był szpachlowany i malowany (trochę im odcień nie wyszedł...). Brak panelu klimatronika, brak zapasówki, czy zmieniarki i innych dupereli, podobno rozkradzione, bo auto baaardzo długo stało. W środku mimo szczerych chęci, nadal fotele nadają się tylko do prania...
Zeszło nam ze 20min. i nagle chyba właściciel się zirytował
Oskarżył nas o połamanie jakiegoś plasticzku z osłony nad filtem powietrza, buehehehe
Doszło do utarczki słownej i zrobiliśmy w tył zwrot
Aaaa, byłbym zapomniał, wisimy mu 50zł za tą osłonkę (lol ?), proponuję utworzyć specjalne konto i zrzucić się z małą premią na leczenie zdrowia psychicznego i wzroku
Fajne było popołudnie
P.S. Oczywiście wszystko działo się pod eleganckim warsztatem na wsi, żeby nie było, oni go NIC a NIC nie robili