.: AUDI KLUB POLSKA :.

Tak smutne ze az śmieszne ..

jak u mnie pracują dziewczyny takie studentki właśnie i opowiadają jakie to studia nie robią to aż mi się śmiać chce
u Michałka mają 100zł/ za 10h pracy, w tym jedzenie, przywóżka i odwózka pod dom

Dzisiaj z samego rana kipisz w hali garażowej w Gdańsku (Morenie). Na warsztat poszły Skoda Octavia II RS i Golf VI - auta straciły nawigacje, wybite przy tym szyby i demolka wnętrz. Na szczęście mojego świeżego VW Passata B6 oszczędzili sk€@&%#ny. Żal było patrzeć na ładne auta po rozpruciu...

Mińsk Maz - trzeba było zawieźć młodą na teatrzyk do Budowlanki z Sosnkowskiego.
Jakieś 3 km. Godzina 7:50, dotrzeć trzeba było na 8:15
Takiego tłoku w MM nigdy nie widziałem.
Efekt:
Jazda 22 minuty !!!
Spalanie 48 l/100.

Po mojemu horror.
następnym razem budzę ją 30 minut wcześniej i spacer dla zdrowia.
Spalanie mam w piź..ie ale nerwy w tych korkach postarzają o tydzień co najmniej.

No patrz, a ja jechałem ok.6.50 a później przed 9-tą i było pusto
Ale właśnie ok.8 są zwykle największe korki, dlatego unikam tej godziny.

Good to know
No ja z Sosnkowskiego 10 do przedszkola/zerówki w szkole im. Sienkiewicza (czyli 500 m) nigdy autem nie jeżdżę, więc nie nadziałem się jeszcze.
No ale są tacy co mają bliżej i codziennie samochodem - że też im się chce otwierać garaż, odpalać i się tłuc 400 m.....

musiałem pospawać dwa płaskowniki taką sprawarką z Biedronki najcieńszą elektrodą

o niech ją uj strzeli to to lepi a nie spawa

Dobry skrzypek na trzech strunach zagra, a ciulatej baletnicy nawet rąbek u spódnicy przeszkadza

Przypomniało mi się jak mój kumpel spawał rower, spawarka była jakimiś szmatami okręcana,masę podał starym karniszem metalowym, a zamiast elektrodą spawał drutem z siatki , ...i pospawał.

Nie pitolcie, wcześniej pospawałem całą przyczepkę pożyczoną od kolegi spawarką - szło jak malina

Ja mam większy prostownik niż ta spawarka, jakoś pospawało ale dupy to nie urywa

Zostałem zaproszony przez znajomych do wzięcia udziału w lokalnym turnieju koszykówki; polega on na spotkaniach leżących koło siebie zakładów pracy, policji, szpitali, urzędników, itp. Tym bardziej mnie przekonali, że rywalem mieli być zawodnicy tzw "rządu", czyli chińskiej partii, a że mam ponad 190cm wzrostu i kiedyś, w dawnych czasach pogrywałem w kosza, to się zgodziłem. A co tam, najwyżej porozpycham się łokciami pod koszem i może kogoś "nieumyślnie" trafię w wątrobę lub w splot słoneczny.

Po dojechaniu na miejsce okazało się, że gramy na dworze, na betonowej nawierzchni, na boisku które jest pełnowymiarowe. Plus sędziowie, głośniki z chińską muzyką i grono obserwatorów z miejscowego blokowiska. Gra 4x15 minut.

Na początek rozgrzewka, potem wolne rzuty. Za 3pkt weszły 2/3 więc było nieźle, jak na 3 letnią przerwę od tej dyscypliny. Znajomi pytali się, czy zrobię slam dunka do kosza, niestety zapasłem się na +100kg i gdzieś ta skoczność została w mrokach przeszłości.

Ale co tam, gramy. Dali mnie do wyjściowej piątki. I się zaczęło. Wytrzymałość mam, natomiast sprinty do piłki to już lipa, zasapałem się po zrobieniu dwóch sprintów, a młode charty, młodsze o 15 lat z wydolnością konia wyścigowego, dawaj zaczęły biegać po boisku. Chińska koszykówka polega na chaosie, tzn. biega się do oporu, taktyki w tym nie za dużo. Dostałem podanie na rzut za 3pkt i pudło, po publiczności rozległ się chichot - jedyny białas w promieniu 5km nie trafił. Na to zacząłem ostrzej grać w obronie i nie pozwoliłem oddać rzutu mojemu przeciwnikowi. W międzyczasie zasapałem się konkretnie i już było po zawodach, po 10 minutach zszedłem z boiska.

Mecz w plecy, 38:12.

Co drugi dzień nadgodziny 7-17 bo niby jest tyle roboty, że się nie wyrabiamy...
Trzeba siedzieć i szukać sobie zajęcia. Czasem nawet na siłę.

Zależy czy płacą za nadgodziny czy nie....

Pieniądze to nie wszystko.

A wszystko bez piniendzy to H.j - jak to było w pewnym polskim filmie

Dokładnie, za nadgodziny mam płacone ale wolę spędzić 2 godziny w domu niż bezproduktywnie szukać na siłę zajęcia w robocie.

Nie zrozumieliśmy się.
Niektórzy mają tak że nadgodziny mają obowiązkowe a jak nie to wypier**laj.
Ale bezpłatne.

Ja pracuję sobie w domu, inna bajka, jak mam taki zapier**l, że latam z taczką ale nie mam czasu załadować, ale pomimo to nie ma co robić (tak po prostu bywa w branży), to będąc w domu biorę nadgodziny, robię to ma być zrobione, a jak nie ma co robić to rodzinę mam w tym samym pokoju.
Więc po prostu sytuacji tyle ile ludzi.

Ja też pracuję w domu, ale nie wszyscy mają taki luksus, wręcz przeciwnie, jesteśmy garstką ludzi, którzy mogą pościemniać, a szef nawet o tym nie wie
Blt, znam to z pracy w UK. Pracowaliśmy nadgodziny na chama, 10godz, 6dni w tygodniu, bo niby było pełno pracy, a tak na prawdę była lipa z pracą. Różnica była taka, że byłem tam sam, więc nie spieszyło mi się do domu, a za darmo nie siedziałem

No wiem, mi właśnie chodziło o to:
-Czy nadgodziny przymusowe czy dobrowolne?
-Czy płatne czy nie?
Bo dowolna kombinacja tych dwóch opcji (4 możliwości) to coś zupełnie innego.

Nadgodziny trzeba robić w Chinach: soboty 200%, niedziele 300%. A jak to jest w Polszu, bo już nie pamiętam? W końcu to w Chinach robi się za michę ryżu