Norbik napisał(a):
Kiedys widzialem w TV gościa co wsiadl do nowego ferrari wczesniej jezdzil zwykłym samochodem.
Kazali mu jechac po zwyklej drodze na szczescie bez drzew rowów i zamknietej.
To w takim razie gość był wyjątkowy dupa nie kierowca, jeśli nie umiał jechać samochodem, bo o ile się nie mylę to Ferrari to samochód???
To trochę tak jak powiedzieć że jak ktoś jeżdził WSK to nie będzie umiał jechać scigaczem.
Wiem po sobie że to nie prawda, motorem jeździłem nagminnie jakieś 12 lat temu, a w to lato jeździłem na ścigaczach kumpli które miały po 150KM i żyje, wyobrażasz to sobie, nie wiem może to cud ale żyję i jestem w jednym kawałku i nawet mi motor nie zgasł. Po prostu samochód to samochód, a motor to motor, i niezależnie ile ma mocy to jak ktoś umie jeździć to pojedzie a jak nie to jest duuuupa i w ogóle nie powinien za kierownicę wsiadać.
Norbik napisał(a):
A bezpieczenstwo czynnym przy ponad 100km/h mozesz zapomniec ..
Chyba mówisz o biernym
Norbik napisał(a):
I nie piszcie ze moc nie jest do szalenie - bo do czego?? do pokazywania wykresów,
do sportu moze dla 10% ludzi z głowa i pasjonatów .
"Zapałki + dziecko= pozar"
twoje myślenie trochę mi przypomina to równanie
"pożar - zapałki = dziecko"
bez sensu :?
W swoim życiu jeździłem wieloma autami, mocnymi i bardzo słabymi i powiem ci że wolę jeździć mocnymi bo pamiętam ile nerwów kosztuję wyprzedzanie np. maluchem ciężarówki, i liczenie uda się , czy się nie uda.
Ale jak znam twe rozumowanie to powiesz pewnie że można nie wyprzedzać :?
Czasmi przyspieszenie może ci życie uratować, ale widzę że zaślepiła cię teoria że moc = szaleństwo = morderca, zabójca wręcz pewny.
Potrafię być obiektywny i przyznaję że jest sporo bezmózgów którzy potrafią wciskać gaz do dechy i nic więcej, ale wg mnie jak ktoś jest debilem to czy będzie jechał Ferrari czy starym kaszlem to i tak się rozpierdoli na własne życzenie.
Ale nie zgodzę się nigdy z teorią że moc= szaleństwo i głupota, bo głupota nie jest pochodną mocy w aucie a zgoła czego innego
w ten sposób to wszyscy powinniśmy jeździć autami po 20KM i było by git?
Ja w młodości miałem tę przyjemność że uczyłem się jeździś różnymi autami w różnych warunkach i do tego sam trenowałem sobie jazdę po szutrach i śniegach coby lepiej nad autem panować w warunkach zagrożenia.
Jako największy problem i przyczynę tylu wypadków upatruję nie moc ( w przeciwieństwie do ciebię) ale katastrofalny stan dróg i beznadziejne wyszkolenie kierowców, nie mówiąc już o kupowaniu praw jazdy bo wg mnie jest to większe przestępstwo niż dealerka dragów, bo daje się kompletnie nieprzygotowanym do jazdy ludziom potężną broń, którą można narobić naprawdę wiele krzywd.
I w tym upatruję główny czynnik skutkujący nieszczęściami na drogach, a nie moc aut poruszających się po nich, a to wszystko z punktu widzenia kierowcy z ponad 10-lenim starzem i ponad 300tys. km na licznikach, któremu przyspieszenie nie raz uratowało skórę.
Ogólenie nie jestem skory do pisania laboratów (lenistwo) ale denerwuje mnie takie beznadziejne zaślepione myślenie w typowo polskim stylu:
"nie ważne czy moja opinia jest prawdziwa, ważne że jest moja i będę jej wierny do grobowej deski, nieczuły na kontrargumenty".