Witam kolegów!
Co prawda pisząc w tym dziale nie jestem do końca przekonany, czy dobrze wybrałem, ale dotychczasowe działania w obrębie zawieszenia nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Moim problemem są wibracje przenoszone na nadwozie, ale występujące jak zaobserwowałem najbardziej odczuwalnie po przejechaniu dystansu umożliwiającego nagrzanie auta, nie mają większego związku z prędkością, bo ulokowały się przy obrotach ok. 1200-1400/min i ok. 2200-2300/min. Jeśli podczas jazdy wyrzucę na luz i przytrzymam silnik na poziomie tych obrotów, odczuwam je praktycznie identycznie (może deczko słabiej, w końcu mniej się wtedy kręci

). Po takiej dłuższej jeździe przy np. parkowaniu, jeździe "na etapie półsprzęgla", ruszaniu, czuć spore telepanie, szarpanie napędu, ale poślizgu nie udało mi się zaobserwować. Wydaje mi się, że wina leży właśnie tu, bo nawet pomimo wymiany praktycznie całego zawieszenia, poduszek skrzyni, diagnostyki i regulacji pompy przy okazji wymiany uszczelek problem utrzymuje się w mniejszym lub większym stopniu już ok kilku sezonów. Ja co prawda wiele w trasach nie śmigam, ale albo to się coraz bardziej nasila, albo coraz bardziej mi przeszkadza... Czy jest wielce prawdopodobne, że jest to sprzęgło z całym dobrodziejstwem inwentarza typu dwumasa (nigdy nic przy nim nie robiłem)? Czy jest sens "diagnostycznego" zrzucania skrzyni? Autko z 1997, skrzynia oczywiście manualna, obecnie 230kkm z dużym prawdopodobieństwem autentyczności, z czego moje 80kkm.