No to mam dylemat: Jak założe nowy wątek to będzie, że nie szukałem, jak dopisze tutaj, to że odgrzewam kotleta. Jako, że lubie kotlety - opcja 2
Mam B3 1.6PP z przebiegiem rzekomo 140kkm. Co do przebiegu, to nie bede się upierał, ale stan ogólny jest powyżej średniej w tym roczniku ('90).
Z racji, że mało kilometrów robię, olej wymieniam dokładnie raz w roku. Odkąd mam auto wymieniałem dwa razy i był to jakiś BP, ale z beczki, podobno bardzo kiepski, więc postanawiam to zmienić. Oczywiście mineralny. Samochodem w 90% robię bardzo krótkie trasy, często w zimie nawet nie zdąży się nagrzać (3km do pracy). W zimie mam bardzo nasilone zjawisko zbierania się tego jasnego masełka pod korkiem oleju. Wody nie ubywa. Co radzicie mi zalać? Rzucać się na półsyntetyk, czy pozostać przy mineralnym?
Poza tym jakiej dokładnie jakiej firmy i jakie oznaczenie? No i ile wchodzi do tego silnika?
Pozdrawiam i smacznego kotleta!
PS Dodam jeszcze, że autko wogóle nie bierze oleju... z jednym małym wyjątkiem
raz zdarzyło mi się, że wziął ponad połowę oleju, czyli poniżej minimum. Nie sprawdzałem wtedy jego stanu przez około 2m-ce i jak pojechałem wymienić, to starego prawie nie było. Zrobiłem wtedy nie więcej niż 2000km. Przed tym faktem i po tym fakcie taka sytuacja a'la archiwum X się nie zdarzyła już nigdy.