Witam, mam problem jak w temacie. Opiszę co i jak:
W piątek jadąc do kumpla S4 C4 4.2V8 ABH wszystko było w najlepszym porządku, turlałem się jakieś 100 km/h komputer wskazywał chwilowe spalanie w wysokości 8-9 litrów, idealnie równa praca silnika, dojechałem do kumpla gdzieś tam się jeszcze przejechaliśmy po mieście (wciąż idealnie równa praca silnika, harmonijne rozwijanie mocy, igła). No i miałem już wracać i nagle po odpaleniu na pierwszym biegu auto mi kilka razy szarpnęło... taka czkwawka. No, ale przeszła... i jadę tą samą trasą co jadąc do kumpla znów koło 100 km/h i co widzę - chwilowe spalanie nie oscyluje już wokół 8-9 litrów a raczej koło 20... a auto szarpie przy utrzymywaniu stałej prędkości - przy przyśpieszaniu trochę mniej, ale nie rozwija mocy idealnie harmonijnie. Pomyślałem, że wyłączę gaz i sprawdzę co się dzieje na benzynie - no i na benzynie dzieje się to samo tyle, że nieco mniej szarpie, ale spalania chwilowe są wciąż bardzo wysokie.
Co to może być? Przed zgaszeniem silnika wszystko było ok, a po jego ponownym włączeniu coś się spieprzyło...
Kable zapłonowe (oryginalne) i świece (NGK dedykowane do tego silnika) były wymienione niecałe 20 tysięcy km temu (niecałe pół roku temu). Silniczek krokowy był czyszczony w myjce ultradźwiękowej w specjalnym płynie do mycia gadżetów elektronicznych (wolne obroty auto ma bardzo ładne po awarii i przed awarią też). Wina raczej nie leży po stronie instalki sekwencyjnej (STAG 300), bo to samo dzieje się również na benzynie, tyle że w odrobinę mniejszym stopniu...
Sonda lambda była wymieniona jakieś 2 tysięcy kilometrów temu NGK/NTK uniwersalna, po wymianie sondy labda samochód zachowywał się super, spalanie zarówno paliwa jak i gazu spadło...
Co to może być?
Czy znacie jakiś warsztat w Warszawie (okolicach), który potrafiłby zdiagnozować ustarkę i ewentualnie ją wyeliminować? Przypuszczam, że bez podpięcia auta pod VAG'a będzie ciężko... a może któryś z forumowiczów byłby w stanie mi pomóc? Oczywiście zapłacę za ewentualną pomoc.
Aha jeszcze sobie przypomniałem dwie ważne rzeczy. Tydzień temu myłem silnik - no ale to nie powinno mieć wpływu bo gdyby coś się działo to od razu po umyciu silnika, a nie po prawie tygodniu, przynajmniej ja tak rozumuję. I po umyciu silnika trochę poszarpał sobie i po jakichś 40 kilometrach przestał i wszystko wróciło do porządku - pewnie woda gdzieś się dostała i musiałą odparować.
I druga rzecz w aucie była zmieniona jedna kopułka, a druga nie... ale czy to możliwe żeby z chwili na chwilę padła kopułka? Wydaje mi się, że raczej nie...
|