adiaudi napisał(a):
Ostrów Mazowiecka i wszystko jasne, o aucie z fotek nie będę pisał.
A więc czas opisać wrażenia z wycieczki ....
Wylądowaliśmy w ostrowie mazowieckiej koło 5 nad ranem ... szybki nocleg , i o 10 30 byliśmy pod wskazanym adresem :
Sprzedający, jak się okazało był właścicielem przydomowego komisu .
Spojrzałem na auto , i się skrzywiłem :
nierówna szczelina między maską, a błotnikiem od strony kierowcy , lekko nie licujący narożnik lampy od strony pasażera względem zderzaka, ale o tym później.
Zostały zmienione alufelgi , odnalazłem je na a4 avancie z 2005 r. - alufelgo te okazały się być przerysowane , a sprzedający założył eleganckie koła Bolero tzw. durszlaki bez jakiejkolwiek skazy czyli na plus . Nie było problemem aby z powrotem założył nam te porysowane koła .
Środek bardzo zadbany, czysty , bez przetarć tapicerki , uchwyty nie powycierane , wyświetlacz FIS z uszkodzonymi pixelami .
Auto stało nie odpalane około 2 miesięcy , silnik zimny przed odpaleniem , zaskoczył za drugim razem ... wjechaliśmy do garażu celem oględzin .
Poza tą krzywą szparą między maską ,a błotnikiem wszystkie szczeliny równe , przy jednym relingu wyskoczył delikatny purchel korozji , czyli typowa usterka - łatwa w naprawie . W dalszej rozmowie, okazało się że auto miało ściągany pas przy wymianie rozrządu , stąd brak spasowania owej lampy , i błotnika , przy szczegółowych oględzinach okazało się że błotnik był odkręcany - sprawdziłem ten błotnik czujnikiem lakieru względem innych elementów na aucie i nie było odstępstwa co do grubości lakieru , były też widoczne ślady po odkręceniu tego błotnika .
Tylne nadkole od strony kierowcy delikatnie przetarte , dwa małe wgniotki na przednim błotniku wielkości połowy paznokcia najmniejszego palca . Lampa tylna nie szczelna , zaparowana , dopatrzyłem się przy narożniku lampy - miedzy dolnym kantem lampy, a karoserią małego farfocla - okazało się że ten błotnik miał położony od wysokości dolnej krawędzi lampy nowy klar , taką różnicę wykazywał czujnik. Robota zrobiona elegancko, że nie do poznania , dalsza część błotnika nie miała odstępstw w grubości lakieru względem pozostałych elementów karoserii . Wydech w eleganckim stanie , silnik czysty , nie umyty , ... lekko przykurzony naturalnym osadem . Szyberdach do przesmarowania , lekko się zastał smar na prowadnicach , wyrobiony jeden siłownik w tylnej klapie , standardowo nie działa spryskiwacz szyby tylnej klapy , ktoś naprawiał wężyk , brak zmieniarki CD - być może została właśnie zalana przez pękający wężyk .Wszystkie szyby z jednego roku , popsuty przełącznik sterowania szybami od strony kierowcy - standardowo nie działa blokada tylnych szyb pasażera - nie wiem czemu ale brak podgrzewanych foteli , listwy drzwiowe oryginalne z sygnaturami S-line hmm ??
Tarcze , klocki praktycznie jak nowe , brak rolety bagażnika. Zgodność wszelkich dokumentów z wlepami na karoserii , wg. brifu auto miało 3 właścicieli - dwóch pierwszych z nich to salony samochodowe , gdzie auto było wystawione na sprzedaż - 3 właściciel to kobieta z rocznika 1964 .
Wrażenia z jady .....
Bardzo mile zostałem zaskoczony , silnik bardzo elegancko się zbierał , turbo dmuchało jak trzeba , skrzynia pracowała elegancko - żadnych zacięć , sprzęgło chwyta bardzo nisko ... brak jakiegokolwiek drżenia na pedale sprzęgła. Auto dosłownie kipiało mocą . Zawieszenie tip top, nic nie trzeszczało w środku , nie pukało .Auto elegancko trzymało prosty tor jazdy , nie ściągało w żadną stronę .
Narada z Siostrą .... , i bierzemy ... Cena ostateczna 16100 z ważnymi żółtymi tablicami zjazdowymi .
Podczas powrotu do Szczecina żadnych problemów , o dziwo gdy auto zaczęło się w środku ogrzewać wyświetlacz Fis zaczął się naprawiać , ... czyżby zawilgocił się od dłuższego postoju ?? Przy większych prędkościach rzędu 120 - 140 auto rwało na wyższych biegach jak oszalałe . Praktycznie wszystkie manewry wyprzedania odbywały się na szóstym biegu , Siostra z przyzwyczajenia robiła redukcję , na co dzień ujeżdża Astrę OPC 1.7 D ,,, i tam bez redukcji się nie obejdzie ...
Zajechaliśmy na Szczecin , coś mnie tak tknęło i wjechaliśmy na Kijewo na myjnię samoobsługową , wykopałem ze skrzynki narzędziowej torxa , poluzowałem śruby błotnika , i spasowałem go po widocznych śladach względem maski i drzwi - praktycznie nic nie widać że było coś majstrowane , za dnia zrobi się to lepiej . Brak było zasilania w gnieździe zapalniczki , winowajcą okazał się uwalony bezpiecznik .
Jednym słowem , doprowadzenie tych typowych usterek-pierdółek do porządku to błahostka , i będzie z tego konkretne auto
Mam nadzieje że nic się nie wysypie , i auto się będzie tak sprawować , jak podczas powrotu do domu .
Hmm , Aga , a co Ty o tym myślisz ??