designer napisał(a):
:/
Czasem takie kilkudniowe dopytywanie na forum tak się właśnie kończy...
Powodzenia w dalszych poszukiwaniach

Ja powiem inaczej - jak auto jet warte swojej ceny, to nie stoi długo, o czym już się nie raz przekonałem.
Ten samochód był technicznie bez zarzutu, natomiast mnie by cały czas gdyzła ta blacharka, więc nawet jestem zadowolony, że właściciel dbający cały czas o samochód go sprzedał bez większych problemów.
Ja bym go raczej nie kupił z racji karoserii. Pozwolę sobie nie zgodzić się z wcześniejszymi opiniami, że najważniejsza jest mechanika, a karoseria stanowi jedynie dodatek. Jest dokładnie na odwrót, to karoseria jest podstawą, do której ta cała technika jest przyczepiona. To numer karoserii mamy w dokumentach, natomiast wszystkie pozostałe komponenty są najzwyczajniej częściami zamiennymi.
W tym przekonaniu utwierdziłem się ponownie w ten weekend, gdy w sobotę Brat zabrał się w swoim "goferku" trzeciej generacji za pomalowanie bębnów i zacisków hamulcowych na czerwono. Niby z pozoru sprawa błaha, wszystko zebrane, wstawiamy profesjonalny podnośnik i szukamy miejsca w którym by bezpiecznie auto podlewarować. No i tutaj zaczął się problem, gdyż naszym oczom ukazała się pokaźna rdza na belce (profilu) do której jest przykręcona tylna belka zawieszenia.
Na początku myśleliśmy, że sprawa jest błaha ale jak się później okazało skorodowane są oba kształtowniki, pomimo bardzo grubej warstwy zabezpieczenia. Sprawa po stronie lewej nie jest zła - tylko 1/3 grubości zainfekowana i większość dało się wyczyścić, jednak od strony prawej przeżyliśmy szok - 2/3 blachy grubej na 2-3 mm zeżarte rdzą! W pewnym momencie obawialiśmy się czy tam w ogóle jest jeszcze jakakolwiek blacha! Szczęśliwie jest, więc nie grozi natychmiastowe urwanie zawieszenia ale wesoło też nie jest... . No i jak tu kupować auta powypadkowe?
Jak się okazało poprzedni właściciel olewał dwa lata sprawę, potem przed sprzedażą zamiast usunąć rdzę, poprostu pokrył ją profesjonalnym zabezpieczeniem, a rdza kwitła dalej. W efekcie auto z perfekcyjnie działającym silnikiem (dopiero niedawno przeszliśmy z syntetyku na półsyntetyk) nadaje się jedynie do poważnego remontu podwozia!
Na skutek tego wydarzenia prawdopodobnie wspomogę Brata w zakupie nowszego "goferka" (tym razem bezwypadkowego), co niestety uszczupli mój budżet na tyle, że najprawdopodobniej kupię B6 1.8T ale z manualem i FWD miast Q. I oczywiście ten samochód również będzie obowiązkowo bezwypadkowy... .