No coż, i ja się pochwalę........
Łikend, telefon od kumpla z firmy, ze ma kłopot i potrzebuje abym mu dowiózł kierowcę, coby z Katowic samochód przyprowadzić....
Pojechałem, kierowcę zostawiłem, kumpla zabrałem i wracamy.....
Do zjazdu na 8 w Piotrkowie było spokojnie, po czym widzę w lusterku zbliżające się auto, odruchowo zacząłem przyśpieszać, ale że było ok 160 km/h, więc pokornie zjeżdzam na prawy pas....
Doganiała mnie stara E34, więc pomyśałem sobie
: znalazłem zająca
Bejca mnie wyprzedziła, z tyłu znaczek 530, wiec ja na lewo i za nim...
Tak sobie jedziemy, dojeżdżamy do świateł w Polichnie, obaj stajemy, ja grzecznie na prawym, łysy kolo na lewym....To sobie pomyślałem, czemu nie spróbować się
- Żołte, zielone, strzał ze sprzęgła, ale bejca lekko z przodu, silnik wyje, 6,5 obr, dwójka, kolejne 6 obr, zaczynamy się zrównywać i trója, zaczynam wyprzedzać...
Budzi się mój pijany kolega (powód dla którego szukał zmiennika) i z uśmiechem mówi: ooooo ściganko
Zapala papierosa i otwiera kolejny browarek ciesząc się że coś się dzieje i że wygrywamy...
Generalnie dałem radę, przy ok. 200 km/h łysy kolo odpuścił, a ja rozochocony wygraną i tekstami kolegi typu: dawaj, pokaż ciotom jak się jeździ....jechałem tak jeszcze parenaście minut, po czym zwolnił mnie radiowóz.....
Nie wiem, czy Beemka była zagazowana, ale kucy nie miała wszystkich, bo dymiła na niebiesko, bardziej niz Star mojego ojca, odpalany po nocy w zimie....