Witam
Własnie jestem po wymianie turbinki w moim autku.
Oczywiscie stosowałem sie do wszystkiego (prawie ale o tym za chwile) co wyczytalem o tdi (10 przykazan np.)
Ale niedawno pewnego pieknego dnia zapalila sie konewka z napisem sensor czy oil sensor (ze 2 razy w odstepach kilkunastu dni) hmm dokladnie nie pamietam mialem jechac do speca ale brak czasu i nie pojawiajaca sie kontrolka skutecznie mi przeszkodziło w wizycie u doktorka.
Jadac kilka dni temu poczulem piekny spadek mocy i zobaczylem siwy dym za autem.
Po czym wrocilem laweta do domu (80 km)
Zastanawia mnie jedno czy moglem turbinke uratowac jakos gdybym wczesniej zareagował.
Auto mam pogonione na 160KM za 115
W aucie robione sa przeglady serwisowe jak ksiazka pisze zadnego druciarstwa itp.
Czasami zdazalo mi sie pogonic niunie na zimnym silniku ale w takich sytuacjach nie ma sie co zastanawiac tylko trzeba spier.
zeby nie zaliczyc dzwona.
Na programie 160 KM zrobiono 90 tys. km auto ma przejechane 180 tys turbo bylo nie dotykane od nowosci.
Teraz siedzi w niuni turbo od 130
pozdrawiam
ps. znajomy ktory zna sie na wszystkim taka oto teorie wyglosił:
turbo padlo ci bo masz katalizator i trzeba go wyciac zeby ci znowu spalin nie przytrzymalo i kolejny raz nie rozwalilo turbiny hmmm