Przy pustej lawecie nie będzie Ci obcierać, ale przy załadowanej może czasem nie tyle obcierać, co dobijać. Seryjny amor nie przeżyje długo w takich warunkach...
A teraz co do obniżenia , obcierania i podskakiwania...
Calutki zeszły sezon przejeździłem na zawieszeniu Jamexa -40/40 na seryjnych amorach. Na wtedy wydawał się to kosmos. Wspaniałe prowadzenie, dobra prezencja...
Potem zmieniłem na fabryczne na zimę...
I wtedy postanowiłem, że zaryzykuję i kupię porządne sprężyny i amortyzatory.
Po długich rozmyślaniach i konsultacjach z fachowcami, wybór padł na amorki Sachs advantage, a sprężyny to najprawdopodobniej H&R (ale to nie jest bardzo istotne - ważne, żeby progresywne były)...
Na Jamex'ie auto skakało jak piłka. Tłumaczylem sobie, że jest twarde to musi skakać. Beton był po prostu, nic przyjemengo (obecnie patrząc - na wtedy było bosko)...
Tak więc po zmianie zawiasu na porządny z amorami efektu nie da się opisać. Auto jest stabilne, prowadzi się wyśmienicie, dziury wybiera pięknie, oczywiście nie jest jak domowy tapczan, ale przelatuję 800km przez Polskę i wysiadam bez zmęczenia pleców i ze wszystkimi plombami na miejscu.
Po prostu teraz sprawia radość, a wtedy była to radość wymuszona bardziej prezencją niż komfortem użytkowania auta na codzień.
A w Twoim wypadku ma to znaczenie, bo nie ciągasz przecież lawety na rynek i spowrotem, tylko trochę kilometrów robisz
Jako ciekawostkę Ci podam także, że na Jamex'ach -40/40 auto dobijało na hopkach i większych dziurach (zdażało się przychaczyć tłumikami). Obcnie auto siedzi jakieś -70/60, a amory dbają o to, żeby nic złego się nie działo. Nic nie dobija, nawet w 5 osób na pokładzie, nic nie skacze, nic nie zgrzyta..
Żałuję, że nie zdecydowałem się na to wcześniej, ale też byłem niedowiarkiem i twierdziłem, że jest cacy...
Każdy musi się przekonać na własnej skórze, to normalne
![n :peace:](./images/smilies/023.gif)