.: AUDI KLUB POLSKA :.

Moze nie taka "wpadka autem". W Toruniu zapewne pamietacie wiadukt kolo pola namiotowego (dla tych ktorzy bywali na zlotach w toronto). Jechalem Volv-em FL6 na Poznan,wrzesien 2007. Godzina 23 z minutami trasa po trasie oczy jak rodzynki ledwo kumaty, lubiacy niegdys jezdzic "boso" a buty gdzies niedaleko mnie. Z czystej ciekawosci chcialem zerknac ile przerwy mam miedzy paka a bramka 3,2 , ruch zaden czemu sie nie wychylic i zobaczyc aby zaspokoic swoja ciekawska strone "ja". Spojrzalem sobie i ok ruszamy dalej. Pierwszy punkt Gniezno, rozladunek szukam butow . Jeden znaleziony a drugi jak kamien w wode, wiec zrobilem deburdelizacje kabiny z marnym efektem. Wyszedlem z jednym butem na magazyn odrazu pytajac sie gdzie jest kierownik. Po szybkim dotarciu do interesujacej mnie osoby wprost zapytalem sie czy nie ma butow na sprzedaz obojetnie w jakim stanie. Transakcja udana bo gratisowo dostalem przechodzony sportowy model jakichs zoltych adidasow. Zadowolony po rozladunku udalem sie na Poznan. Godzina oscylujaca jakos kolo 16 postanowilem nie udawac sie obwodnica na baze tylko przepchac sie przez miasto celem odnalezienia starego dobrego poczciwego czarnego buta. Przejazd Poznanska, ruch pod wiaduktem i obok przystanek. Nie wahajac sie ani chwili ustalem na nim, idac z bananem na twarzy i zdziwieniem przechodniow gdzie kierowalem sie na wysepke oddzielajacej ulice. But byl ale juz nie taki czarny i fabryczny lecz troche rozplaszczony i siwy .
Pozdrowienia dla wiecznych gnaczy

Ja miaęłm podobna historie jak hugo ktory gubił kumpli.
kiedys jechałem z kumplem i jego kuzynem i nagle jego kuzyn sie ocknoł ze ma do załatwienia cos na mieście.Na blacie mielismy jakies 60km/h i nagle on chce wysiąsc ale zeby nie stawać specjalnie dla niego stwierdził ze wysiadzie podczas jazdy.Powiedział "to narazie" i wysiadł .
Na szczescie nic mu sie nie stało,ale bylismy w szoku ,otrzepał sie i poszedł.

moja najglupsza.. ehh wstyd sie przyznac
Audi B3 1.8, zima chyba 2 lata temu co tak sniegiem nawaliło w sylwestra
pozniej byla odwilz i kazdy stary moher kopal kanaly na garazach aby czasem mu pod drzwi woda nie podeszła.
No wiec jeden dupek wykopal dziure (rów) w lodzie o dlugosci 10 metow.
Pech chcial ze wjechalem w ten row przednimi kołami chcac wjechac do garazu. Kapa - auto nie mialo szans wyjechac, nawet łopata nie pomogła, pech był na tyle duzy, ze byla to godzina 2 w nocy i byłem sam
no wiec zapiąłem pierwszy bieg, wysiadłem z auta i na uruchomionym silniku sam zacząłem bujać autem.. Wyjechało i rownie szybko wjechało w moje drzwi z garazu
Straty: halogen, kierunkowskaz, reflektor, maska i zderzak domalowania