Witam wszystkich wtajemniczonych...
Wiem ze bylo juz wiele na ten temat (sam od kilku dni to sledze i czytam i czytam i sie ucze).
Otoz kilka dni temu auto zapalilo rano bez problemu. Jednak po pracy szosteczka juz nie chciala zapalic. Rozrusznik ladnie krecil ale nawert nie pyrknal. Zwrocilem uwage ze jest dosyc duzy pecherz powietrza widoczny w przezroczystej rurce przy filtrze. Vag podlaczony- zero bledow. Wiec wchodze na AKP i czytam coz sie stalo. Doszedlem do wniosku ze cos albo z pompka paliwa albo slynna VP44. O tym drugim nie chcialem nawet myslec- wiadomo czemu. Przeczytalem tez o klapie gaszacej ale jak sie okazalo moj silnik z 1998 r tego jeszcze nie posiadal.
Dzisiaj postanowilem zrobic prowizorke. Mam nadzieje ze nie dostane przez to opierdzielu.
Wyciagnalem rurke od filtra paliwa- ta do ktorej jest wpasowana przezroczysta rurka- i zalalem tam okolo 30ml ON- po sam brzeg tej rurki. Nastepnie wlozylem ja do filtra i dokrecilem zacisk. Postanowilem wtedy wlaczyc silnik. O dziwo po chwili krecenia zaskoczyl!! Dodalem gazu kilkukrotnie i od razu pod maske sprawdzic co tam sie dzieje.
Jakiez bylo moje zdziwienie jak zobaczylem ze przez ta przezroczysta rurke naprzemian przechodzi paliwo z powietrzem!! Bylo tego naprawde sporo. Postanowilem szybko podjechac do mechanika znajomego jednak nie dojechalem bo mi zgasl!!
Jeszcze raz zakrecilem ale nic nie dalo wiec odcholowalem go pod dom.
I teraz chlopaki co radzicie?!
Czy zajechalem przez to VP44 czy moze wina lezy po stronie filtra paliwa (wymieniany 2 miechy temu), czy jeszcze winna jest zapchana pompka paliwa w baku?!
Poradzcie koledzy bo nie wiem co mam robic?!
Zalamany...
Pozdrawiam....