Po ostatnich pracach przy silniku autem wogóle nie da się jezdzić
ale od początku:
Popsikałem dezodorantem, nic to nie dało, nic nie wykazało, więc zacząłem organoleptycznie szukać nieszczelności. Znalazłem niedokręconą opaskę na gumie przepływomierza przy przepustnicy i przy ruszaniu zaworem regulacji obrotów był słyszalny syk przy rurce idącej do kolektora. Zdjąłem kolektor ssący, wymieniłem pękniętą rurkę, poskładałem wszystko na nowo i zaczęło się... Auto ciężko odpalało, więc spróbowałem torksem pokręcić śrubkę przy klapie przepływomierza, na słuch ustawiłem największe możliwe obroty (przepustnica w tym momencie była podparta śrubką) sposobem z gaźników motocyklowych trochę zmniejszyłem dawkę paliwa i spróbowałem zamknąć przepustnicę, oczywiście zaczęło się falowanie, elektrozawór od obrotów chyba nie działa, na kostce jest napięcie, stale około 12,6V, zdjęcie kostki nie zmienia obrotów. Przeciąłem kabelek od regulacji ciśnienia przy przepływomierzu, z amperomierzem próbowałem ustawić dawkę, ale ponizej 9mA nie dało się zejść.
Silnik przy lekikim podparciu przepustnicy trzyma obroty, śrubką od regulacji mieszanki jestem w stanie ustalić wolne obroty (pewnie przygaszam silnik za biedną lub za bogatą mieszanką) ale najgorsze jest to, że nie chce wchodzić na obroty, dochodzi do 1800 obrotów i gaśnie, nie zmienia to czy mieszanka jest za bogata czy za biedna, szubko wciskając gaz gaśnie odrazu, powoli wciskając do 1800 obroty rosną i gaśnie. Wygląda to mniej więcej tak, że klapa przepływomierza stoi w miejscu, silnik pracuje, przy dodawaniu gazu raptem klapa się otwiera i gaśnie.
Czy niedziałający, ciągle otwarty elektrozawór obrotów moze mieć na silnik aż taki wpływ?
Chyba chętnie oddam auto do speca od wtrysków mech, tylko do kogo w Białymstoku?
Edit
Nasuneły się mi jeszcze dwa pytania, czy takie zachowanie silnika może być spowodowane błednym ustawieniem klapki przepływomierza (wydaje mi się że wcześniej stała trochę wyzej) lub niskim poziomem benzyny w baku (rezerwa)?