.: AUDI KLUB POLSKA :.

no ok:) może jutro sie przejadę na działeczkę i popatrze co i jak z tą moją "pływającą" audiczką:)

Dzisiaj wyklnąłem moją setkę od wszystkich najgorszych , pieprznąłem drzwiami i pojechałem mazdą...
2-3 milimetrowa warstwa lodu i szronu po wewnętrznej stronie szyb... nawet skrobaczka tego nie chwytała.

Jestem bezradny... jedynym rozwiazaniem wydaje mi się "całkowite" wysuszenie wnętrza. Mam zamiar wsadzić do auta grzejnik elektryczny i niech się dzieje wola nieba.
pytanie:
Czy po za tym, ze podsufitka się odklei, to grożą jeszcze jakieś następstwa, jakieś problemy, jakie moze spowodować odparowanie bardzo duzej ilości wilgoci ?

Pomijamy fantastykę typu, że mi się wnętrze zapali od grzejnika.... akurat tutaj dołożę wszelkich starań, by do tego nie doszło.

Nagrzej autko normalnie ogrzewaniem i zawsze jedź z minimalnie uchylonymi szybami (jak ci wieje to uchyl tylne, wystarczy 5mm prześwitu). Nagrzane wnętrze paruje i wilgoć ucieka przez uchylone szybki. Koniecznie przed zatrzymaniem przewiej wnętrze zimnym powietrzem to usunie większość wilgoci "zawieszonej" w powietrzu. Niestety żeby wysuszyć auto solidnie najlepszy jest ogrzewany garaż i pozostawienie auta w nim na wiele godzin z pootwieranymi szybami/drzwiami. Parkując w nieogrzewanym garażu jak wstawiam rozgrzany samochód zawsze zostawiam uchyloną szybę ~10-15cm. Sporo wilgoci wchłania sam wychłodzony garaż a ciepłe wnętrze skutecznie paruje.
Samo nagrzanie wnętrza nie wiele da o ile wilgoć nie zostanie usunięta z wnętrza.

Usiebie wnętrze suszyłem małą farelką z nadmuchem skierowanym na podłogę - tam siedziala wilgoć. Ostatnie kilka dni (mrozy ponad -10 stopni) to była masakra - zamarzały mi zamki/klamki i od zewnątrz nie mogłem otworzyć. Musiałem przez bagażnik otwierać tylne drzwi, a przez nie przednie.
Zrobilem 5h trasę z włączonym ogrzewaniem 21-24 stopnie i cała wilgoć zniknęła. Zaraz znowu pojawi się ze śniegu z butów, ale jeszcze trochę i będe miał gumowe wycieraczki

Podstawa to nagrzać całe wnętrze (ciepłe powietrze chłonie wilgoć). Jazda z minimalnie uchylonymi szybami wypuszcza to najcieplejsze powietrze "pod sufitem" z samochodu. Zastępuje go ogrzane i suche powietrze z nawiewu/ogrzewania (przy -5, -10 powietrze w otoczeniu jest zwykle bardzo suche i po podgrzaniu świetnie chłonie wilgoć).
Troszkę obok tematu w lecie jak zmokniecie to najskuteczniejszą metodą jest włączyć klimę, obieg wewnętrzny i ustawić wysoką temperaturę (ale poniżej HI bo wyłącza sprężarkę klimy). Po kilkunastu minutach we wnętrzu jest suchutko - cała woda wylewa się na parowniku klimy.

Jest taki mróz że mi się spryskiwacz lamp przednich sam podniósł....
Mieliście coś takiego???;/

Zdarzyło się jak za często nie używasz sprysku to nie wymienił się płyn w tych od lamp na zimowy (został w przewodach i hydraulicznych siłownikach letni).

teraz zaskoczę kilka osób
- jeżdzę z uchyloną szybą.
I to tak solidnie własnie z 10-15 cm.. Natomiast problem wilgoci wraca codziennie... Powiem, że w moim drugim samochodzie, nikt nie dba, by uchylać szyby, otrzepywać buty ze śniegu i takie tam. A szyby nie parują...

Zauważyłem również, że auto baaaardzo długo mi się grzeje. Gdy robię codziennie odcinek 5 km, to wnętrze nawet się nie nagrzewa, na szybach ciągle szron. Dopiero nie wiem, jak np 15 minut jeżdżę po mieście, to autko zaczyna ogrzewać mi wnętrze.

Widać u ciebie też podłączyli parownik szeregowo przed nagrzewnicą i zjada większość ciepła dla ogrzewania. W czasie jazdy nie ma sensu uchylać tak mocno szyb bo przechładzasz wnętrze i na 5km na pewno go nie nagrzejesz. Ja uchylam na 1cm (2cm max) tylne szybki żeby ew. wilgotne powietrze z pod dachu wywiewało. Jak nie przymarznięty/zasypany to uchylam jak najdelikatniej szyberdach żeby "komin" działał delikatnie.

Nie ubywa Ci płynu z układu chłodzenia? Miałem taki przypadek i nie szło dojść do ładu, a to nagrzewnica lekko się pociła do wnętrza. Po wymianie nagrzewnicy przeżyłem szok. Wilgoć na nagrzewnicy jest bardzo skutecznie transportowana do wnętrza bo podgrzewana szybko wchłania się w powietrze.

Nie wiem jak u mnie parownik jest podpięty...

Szyber mam, ale przymarznął, więc wolę nawet nie próbować, by go uchylić.
Układ chłodzenia jest szczelny, małem z nim kiedyś problem , ale uszczelniłem układ, wymeniłem stary płyn chłodzący na nowy i nie ubywa ani troszkę.




khh
Ładnie świeci słoneczko, roztapia mi szron na szybach, uchyliłem szybki we wszystkich drzwiach i uchyliłem szyberdach... Może jakoś uciekne wilgoć z autka

teraz zima najgorzej jest wlasnie z tym sniegiem waucie u mnie niestety raz tez mialem ló na szybach ale porzadnie ogrzalem wnetrze i dywaniki i problem zniknal ...... mam taka nadzieje .

Proponuję w 80'tkach i reszcie z okresu sprawdzić uszczelnienie linki podnoszenia maski.
U mnie przez lata tamtędy siąpiła woda. W tym roku przy wymianie dywanu moim oczom ukazał się gnój. Jeden wielki gnój z wygłuszenia.
Wszytko wymieniłem na suche i dałem nową uszczelkę na linkę.

W zimie zawsze jeżdżę z otwartym dachem. Przy włączonym ogrzewaniu jest lepsza cyrkulacja powietrza. Dla mnie szyber jest lepszym wynalazkiem niż klima.
W połączeniu nie ma nic lepszego.
Zdrówka.

Po co koci żwirek ? Trzeba szukać jakiegoś sklepu z kocim żwirkiem

Wystarczy zostawić na noc zwykłą gazetę..najlepiej Nasz Dziennik lub inny szmatławiec.

Pozdr. Wania

jak masz taką możliwość zostaw po jeździe otwarte wszystkie drzwi na maks - nic tak nie suszy jak mróz

Witam,
Ja zawsze wychodziłem z założenia, że auto należy dobrze zagrzać, bo jak ciepło to schnie. Szyby w aucie otwieram tylko jak jest upał i Niusia stoi przed hipermarketem kilka godzin. Akurat ja się zapakuję a w środku się przewietrzy.

Dwa razy miałem tylko problemy z wilgocią w aucie - jesienią kiedy były obfite opady, zaczęły mi szyby parować. Pojechałem na serwis klimatyzacji, okazało się, że w ostatniej chwili. Dodatkowo kilka dni woziłem torebkę ryżu w aucie (czytałem, że starzy, doświadczeni fotografowie noszą w torbie ze sprzętem bo chłonie wilgoć). Myślę, że wspomniany koci żwirek też byłby ok.
Drugi raz kilka dni temu, przyjechałem do pracy, zaparkowałem i już miałem wychodzić a tu telefon. Gadałem z 20 minute i trochę nachuchałem, miałem nadzieję, że samo zejdzie. Niestety był mróz i przymarzło. Nie skrobałem tylko odpaliłem, włączyłem mocny nawiew na szyby i odmrażanie tylnej i z 5 minuty jeździłem w kółko po parkingu. Większa część w zeszła w tym czasie, reszta na brzegach szyby już na trasie.
Ze śniegiem jakoś specjalnie nie panikuję, jak wsiadam oklepuję tylko buty jeden o drugi i tyle. Co ma spaść to spadnie. Jeżdżę zawsze na ustawieniach - Auto oraz 21 - 23 stopnie (w lecie trochę mniej).

Spróbuj może, jak nic innego nie będzie działało nagrzać porządnie w aucie, przejechać z 40 km na trasie i kilka dni powozić coś co chłonie wilgoć (z tego co wiem, poza ryżem i żwirkiem, są też takie małe paczuszki z kuleczkami, chyba krzemowymi, dodają to często do pudełek ze sprzętem elektronicznym itp. ale nie wiem gdzie takie coś dostać).

Pozdrawiam i powodzenia w walce z wilgocią

przyczyna zamarazania szyb od srodka jest wilgoc. Wsiadasz w butach w sniegu, w aucie snieg sie roztapia i zostaje na dywanikach woda. Potem to paruje, osiada na szybach i zamarza.

najlepiej rozścielić gazety (nie kolorowe!) po dywaniki, super chłoną wilgoć

i kasztany pod poduszkę... tjaaa
Są wydajniejsze wkłady higroskopijne niż gazety.

W zadnym z samochodow nie miałem problemów z zamarzającymi szybami od środka. WARUNEK, nie leje sie nigdzie woda, gumowe wycierzaczki/dywaniki w środku na zimę. A najcześciej "robie" po kilka kilometrów w mieście. Wysuszyć dobrze środek, sprawdzić czy nie ma przecieków


Ps. otrzepać buty ze śniegu przy wsiadaniu