BiLu napisał(a):
Kryteria jakie sobie założyłeś w poszukiwaniach idealnie pasują do rynku amerykańskiego stąd napotykasz sporo propozycji. W tym czasie europejski rynek był zdominowany dieslami.
Zauważyłem. Od ropniaków sie aż roi. A od ropniaków z maualami to już się opędzić nie można. Ech, europejczycy dziwni są.

Cytuj:
Mechanika w zasadzie taka sama.
Zastanów się tylko nad tym, że komuś opłaca się sprowadzić go zza oceanu i wystawić w kraju z okazyjną ceną... - tu sugerowałbym wzmożoną czujność.
Tak myślałem, że nie ma co robić dużych różnic, ale wolałem się upewnić, bo ameryka to jeszcze dziwniejszy kraj niż Europa. Chociaż to, że jeżdżą benzynami z automatami to akurat doskonale rozumiem.
Co do sprowadzanych aut to faktycznie niskie ceny są dziwne. Owszem można tam kupić samochód tanio (choć akurat europejskie marki stosunkowo wolno tracą na wartości) i przywożąc na mienie uniknąć płacenia podatków i cła. Ale już sam transport sporo kosztuje. Generalnie szukam europejczyka, a jak trafi się fajny amerykaniec to się zastanowię.
ZiPi napisał(a):
Europejskie auta na rynek amerykański, poza róznicami o których wspomniałeś, mogą, choć nie muszą roznić się detalami w karoseri ( np. inne przetłoczenia błotników, inne listwy, atrapy itp. ) jak równiez detalami w instalacji elektrycznej ( np. inne silniczki podnoszenia szyb, otwierania bagaznika, inne sterowniki itp. ) Z tym moze być problem na rynku z racji małego zapotrzebowania ale w ASO nie będzie problemu.
Trzeba tez zwrócic uwagę, czy silnik nie występuje w odpręzonej wersi, będzie miał wtedy nizszą moc i inne oznaczenia literowe nr. silnika, niz jego europejski odpowiednik.
OK, dzięki.