Nie siedzę w temacie turbin i nie wiem na czym ono całkowicie polega. Ale jak rok temu kupiłem 2.7 cdi i po kilku notlaufach zacząłem dociekac tematu, wyszlo na to ze mam turbne do wymiany. Znane mechaniory od merca, forum itd... wszyscy twierdzili ze turbina sie wysrała...
Kiedys ktoś mi powiedział zebym przegonił kilka km auto powyzej 3000tys/obr powciskał gaz, zwolnił i znowu power i tak w kazdym zakresie obrotów.
Zrobiłem tak i przelatalem bez noutlaufa 130tkm
Pojawił sie znowu 2 tygodnie temu. Tego samego dnia dostał maraton 20km na obrotach powyzej 3000tys. Do dzisjaj go nie odczułem

.
A ze tematu nie olałem tylko pogrzebałem na czym to polega i chyba to jest przyczyną. W turbinie znajduje sie jakas kierownica.Kierownica ktora pracuje w jakimś tam zakresie. Jeśli jezdzimy po mału to pracuje w malym skoku a jej reszta sie zapieka. Więc wystarczy co jakis czas przegonic furke tak aby ta kierownica pracowała w całym zakresie.
to tak po chłopsku i łopatologicznie. Ale jak dla mnie ma to jakis sens i z moich doswiadczen wynika ze przegonienie fury na wysokich obrotach pomaga.