Chłopaki, tak się chwalicie rozumem i kulturą, a to co tutaj opisujecie to się kwalifikuje.... Szkoda gadać... Złota zasada wciskaczy z lewego pasa to: jadę do końca, niech frajerzy sobie stoją, bo "JA jestem najważniejszy, a ci z prawego to patologia". A jak się zbuntują, bo po którymś takim wciskaczu prawy pas, który szedł powoli, ale jednak szedł staje na amen, to reagujecie: "uprzejmie donoszę", "nie wkurzajcie mnie, bo się zezłoszczę"... O co biega? Droga to nie jest miejsce na wyładowywanie frustracji. Chyba, że chodzi o złośliwość z natury... Ale przecież w AKP to niemożliwe...
Drodzy zwolennicy zamka, przypominam że płynność ruchu jest większa wtedy, kiedy jest jak najmniej zatrzymań i ruszania. Dlatego na przelotówkach trzeba wracać wcześniej na prawy, a nie ciągnąć do końca "bo mi się spieszy". W mieście jest inaczej, bo się liczy ile aut może przejechać na zmianie świateł i żeby po zmianie było gdzie jechać... Ale - jeszcze raz - kiedy przelotowa droga dwupasmowa zwęża się do jednego pasa, najkorzystniej z punktu widzenia przepustowości jest, jeżeli wszyscy jadą odpowiednio wcześniej prawym i nie zwalniają do zera przed zwężką. Jak się zaczynamy wpuszczać "na zamek", momentalnie tworzy się korek i wszystko stoi, albo się ślimaczy. Wtedy "młodzi gniewni" zwolennicy zamka ciągną na maksa lewym "bo frajerami nie będą", a na TVN Turbo mówili, że zamek jest taki europejski i nowoczesny i wszystko staje na amen. Oglądam to dwa razy dziennie, średnio sześć razy w tygodniu. A teraz możecie mnie wyzywać
Dla uściślenia - sam nie blokuję, za to chętnie pozwalam wrócić na prawy blokującym. Też mi się spieszy.
Pozdrawiam