Cytuj:
Niechciane zdjęcia z Niemiec
Wyjaśniamy, jak naprawdę wygląda sprawa płacenia w Polsce mandatów wystawianych w Niemczech na podstawie zdjęć robionych przez fotoradary.
Jeśli policjant w Niemczech przyłapie kierowcę z innego kraju na łamaniu przepisów, sprawa jest prosta - trzeba zapłacić mandat na miejscu. W przypadku braku pieniędzy auto trafi na parking jako zastaw za niezapłaconą grzywnę.
Sytuacja jest bardziej skomplikowana, jeśli kierowca zostanie uwieczniony przez fotoradar.
Kontrola w bazie
Gdy za popełnione wykroczenie grozi grzywna do 70 euro (zwykle jest to przekroczenie dozwolonej prędkości nie więcej niż o 20 km/h), do Polski nie trafi mandat z Niemiec. Czy to oznacza, że jesteśmy bezkarni?
Nie. Numery rejestracyjne sfotografowanego pojazdu znajdują się w policyjnej bazie danych przez 3 miesiące. Jeśli w tym czasie zostaniemy zatrzymani w Niemczech za inne przewinienie drogowe, policjant zażąda opłacenia na miejscu mandatu z fotoradaru.
Uwaga! Kierowca nie musi po raz kolejny złamać przepisów, aby zostać zatrzymanym do kontroli. Policjanci jadąc za "zagranicznym" autem, sprawdzają w bazie danych, czy właśnie ten pojazd nie został zarejestrowany przez fotoradar. Jeśli znajduje się na liście, trzeba przerwać podróż, aby uiścić grzywnę. Co ciekawe, według niemieckich policjantów, Polacy coraz częściej sami zatrzymują się przy radiowozach z prośbą o sprawdzenie ich w bazie danych i wypisanie ewentualnego mandatu. Oczywiście robią to, aby nie mieć niespodziewanych kontroli i nieplanowanych postojów w trasie. Po 3 miesiącach przewinienie przedawnia się.
Wysyłają do Polski
W przypadku wykroczeń zarejestrowanych przez fotoradar, za które grozi kara powyżej 70 euro, obcokrajowcom jest wysyłane wezwanie do zapłacenia mandatu. Niemcy wcześniej zwracają się do polskich prokuratur lub wydziałów komunikacji o ustalenie adresu zamieszkania właściciela pojazdu. Zwykle po kilku tygodniach od wykroczenia znajdziemy w skrzynce pocztowej mandat z numerem konta do wpłaty.
Uwaga! Koszt przelewu za granicę to minimum kilkanaście złotych, a średnio jest to 25 zł. Jeśli nie zamierzamy ponownie wyjeżdżać do Niemiec, można takie pismo zignorować, nikt nie będzie nas ścigał w Polsce za nieuiszczenie grzywny. W przypadku ponownej podróży samochodem do zachodnich sąsiadów, jest jednak spore prawdopodobieństwo, że zostaniemy zatrzymani i zmuszeni do zapłacenia grzywny, która się nie przedawnia. Do tego dojdą odsetki za spóźnienie.
Idą zmiany
Niebawem lekceważenie zagranicznych mandatów wystawionych na podstawie zdjęć z fotoradarów może się skończyć. Unia chce wprowadzić przepisy umożliwiające automatyczne ściąganie mandatów we wszystkich krajach wspólnoty. Ma być też przygotowany jednolity system punktów karnych dodawanych do konta kierowcy, bez względu na to, w jakim kraju popełnił wykroczenie. Warto jednak wiedzieć, że już teraz możemy być ścigani za nieopłacone w Niemczech parkowanie. W tym przypadku nie chodzi o mandat, a opłatę dodatkową.
KILK