mariuszj0808 napisał(a):
szewek napisał(a):
gitmar napisał(a):
A tak przy okazji....jeśli auto nie ma AC, to kto za taką szkodę zapłaci
Trzeba owego pieszego (jeśli przeżył i ma się dobrze) ścigać z powództwa cywilnego
To samo z rowerzystami, przecież nie płacą OC...
Jest dokładnie tak jak mówisz. Nic tylko płakać i płacić
.
fundusz gwarancyjny powinien się wykazać w takiej sytuacji ale niestety nie należy to do ich obowiązków
Daj Pan spokój z funduszem...
Ja mam takiego pecha ,że albo pijany albo bez prawka albo bez ubezpieczenia we mnie rąbnie i zawsze są problemy z kasą.Bo fundusz robi większe problemy niż ubezpieczyciel.
Wiem bo przed świętami znajoma pojechała Kadetem na narty i nastolatek ( bez prawa jazdy i podchmielony , pojechał poszaleć autem matki i jeszcze żeby było piękniej to oczywiście wziął nogi za pas ) ją staranował .Kasy do tej pory nie ma i chyba nie będzie... Koleżanka i jej syn niedawno zdjęli dopiero kołnierze ortopedyczne...(gostek miał sporą prędkość było ślisko i tak we nich rabanoł ,że rozwalił cały bok co w Kadecie nie trudne , wsadził ich do rowu i tam tez dobrze dostali) .Koleżanka została bez samochodu ( a naprawdę lubiła to autko jak mówiła przywiązała się ) z uszczerbkiem an zdrowiu i problemami bo jak to w pracy nie chcą ja zrozumieć i tylko czekają aby ja zwolnić.
W tej sytuacji tez nie ma prawa wypłaty z Funduszu bo auto ubezpieczone...
A co do sytuacji Twojego brata
mariuszj0808 to oddam jeszcze taka sytuacje jak Was zarzuci na śniegu i przyrżniecie w auto , które Was wyprzedzało ba możecie spróbować gościa bokiem taranować to wzywajcie policje wina jest po stronie wyprzedającego. Chory kraj....
O nartach i odszkodowaniu też nie pisze .Bo druga znajoma (tez nauczycielka) została potrącona na stoku przez wariata , który jechał całkowicie na krechę i przyrżnął w nią. Straciła nerkę w szpitalu leżała kilka miesięcy i od kilku lat towarzyszy jej ostry ból kręgosłupa. Tutaj sprawa w sądzie nadal się ciągnie. A rety państwowej nie chcą przyznać bo przeca rentę ma płacić sprawca wypadku....
Zaloguj
Zarejestruj
FAQ
Szukaj
. A teraz przez śnieg jeżdżę jak ostatnia pipa, hamuję bardzo wcześnie, zjeżdżam innym, w zakręty wjeżdżam bardzo powolutku. I nie przez to, że jeździć nie umiem (w sumie dobrym kierowcą siebie nazwać też nie mogę), ale taka jazda kilka razy pozwoliła uniknąć mi sytuacji, w której skrobałbym samochód z drzewa czy innego samochodu. Dla dużej większości 90km/h to 90km/h, nie ważne, że lód, śnieg, deszcz. No i później trzeba uciekać, jak ktoś niespodziewanie znajduje się na Twoim pasie, bo samochód "nie skręca" 
