Wracam sobie w niedzielę jak normalny człowiek C4 ze Szczecina do domu, jadę S3/S6 i mam jakieś 115-120 na liczniku, nie dużo samochodów i jadę lewym pasem (aby dalej od lasu ze zwierzyną) i na prawym jedzie Mondeło I z jakimś mega wielkim wydechem i strasznie ryczy. Jechało nieznacznie wolniej niż ja i w trakcie wyprzedzania słyszę jak robi przegazówkę tym czymś. Nie specjalnie się przejąłem jechałem dalej. Chcąc dokończyć wyprzedzanie zacząłem spokojnie przyśpieszać i wyprzedziłem. Chwilę później dogoniło mnie Mondeło, wyprzedziło oddaliło się i zwalnia, znowu jedzie troszkę mniej niż ja. Zbliżamy się do fotopstryczka "70" za skrzyżowaniem chciałem się pozbyć tego Mondeło bo dźwięk jaki z siebie wydobywał bym mało przyjemny i podeptałem gaz do końca na benzynie i odpuściłem przy 160 i znów tempo 120
Nagle wpadło Mondeło jak przeciąg i zwalnia.
Ponownie zaczynam spokojnie wyprzedzać (zmieniam z prawego pasa na lewy) i jak się zrównaliśmy to Mondeło zrobiło redukcję (ja ciągle na 5 i włączyłem benzynę) i ciśnie. Myślałem, że mi uszy odpadną.
Jak nabrałem rozpędu tak pociągnąłem do 170 i Mondeło daleko z tyłu.
Podczas rozpędzania się pojawiło się też kolejne auto, które ścigało się z nami na doczepkę Astra I sedan w opłakanym stanie. Wcześniej nie zwróciłem uwagi ale też się ze mną kilka razy wyprzedzało
Tak więc podczas rozpędzania się nie wiem kiedy ale Astra była już przede mną, nagle zaczęła jechać połową swojego pasa i połową mojego pasa. Kretyn jakiś.
Po minucie znowu mnie wyprzedziło ale miałem już dość i zwolniłem sobie do 100, zaraz potem zjechałem na Goleniów. Kierujący Mondełem myślał, że dalej będę chciał się ścigać ale jak trzymałem już 90 to zrezygnował z zaczepek i oddalił się wydając straszne dźwięki z wydechu.
Pozytywem było to, że przez weekend auto zrobiło lekko ponad 800km nie oddalając się dalej jak 100km od domu spalając średnio 12l gazowni podczas dynamicznej jazdy. Usterek brak.