Kupilem niedawno A4, zabralem ją na remoncik, czyli rozrząd, pompa wody, filtry, oleje, mechanik powiedzial, ze smok jest przypchany i wypadlaoby go przecyscic i jest mały wyciek z misy, uszczelnił to w jakis sposob i powiedział, ze od biedy mozna jezdzic, ale pilnie to trzeba robic, jestem umowiony z nim na czwartek, ale do rzeczy:
Problem jest tego typu, ze olej jest w normie, mimo ze małą krople auto po nocy po sobie zostawi, odpalam go, przez jakies 2-3 sekundy klekocze, ale przestaje i zaczyna pracowac ciuchutko i rowniutko, nie slychac obijania sie metalu o metal, nic kompletnie. Kopcic nie kopci, moc ma, zbiera sie ładnie, ale po nagrzaniu do 90 stopni i zatrzymaniu samochodu np. na swiatlach FIS wyswietla czerwona kontrolke oleju, po ruszeniu spod swiatel gasnie, na autostradzie nic sie nie dzieje, dopiero po zatrzymaniu. Pierwszy raz jak sie zapalilo to momentalnie zgasilem silnik, zjechalem na bok, poczekalem chwile - olej był w normie, zapaliłem, odpalil normalnie i dojechalem jakoś, co rusz na swiatlach kontrolka. 24 h autko stało pod biurem u mnie, dzis odpalilem, poszedl normalnie, 30km do domu mam, caly czas autostrada, podjezdzam pod dom (skrzynia automat) skrzynia zredukowala bieg, parkuje i slysze pikanie i kontrolka oleju.
Teraz pytanie - generalnie jutro wieczorem zostawiam to auto u mechanika, ale jeszcze jutro musze jechac do pracy, ruszac to auto, czy lepiej zostawic? Jakby mial sie zatrzec, to nie zrobilby tego juz dawno?
Nie mierzylem cisnienia oleju.
|