.: AUDI KLUB POLSKA :.

Witam!

Jako że jest to mój pierwszy post na wstępie witam użytkowników forum.

Samochód zakupiłem kilka miesięcy temu - Auto zostało sprawdzone łącznie z wizytą na hamowni. Spisało się nieźle 442KM/557NM co w stosunku do seryjnych 450KM/560NM jest jak dla mnie wynikiem wystarczająco satysfakcjonującym zważywszy na przebieg 175000km ponadto oczywiście posiadało książkę serwisową ze Szwajcarii potwierdzoną wyciągiem z TUV. Po krótkim czasie od zakupu usłyszałem stukanie dobiegające z silnika okazało się że jest to wspomniany już "nastawnik zmiennych faz rozrządu". Cóż zdarza się - postanowiłem wymienić go na oryginalny z aso. Cena tego elementu oscyluje w granicach 2500zł. Oddałem samochód do mechanika który oznajmił mi że "zna sie na rzeczy ponieważ robił już podobne wymiany". Spokojnie czekałem na telefon kiedy moge odebrać auto. Niestety dowiedziałem się że nastawnik został wstawiony wszystko poskładane i w trakcie próby rozruchu doszło do pokrzywienia zaworów na jednej z głowic gdyż "nastawnik nie zdążył wypełnić się olejem" ponadto dowiedziałem się iż "coś takiego może się zdarzyć i jest to normalne" "te silniki to złomy po przebiegu 200000km" i sprawa wygląda aktualnie tak że dotychczasowa "naprawa" 2500zł nastawnik + 500zł robocizna (samochód oczywiście na ten moment niesprawny) lub zdjęcie głowicy naprawa zaworów itp 2000zł + 3000zł powyższe i nie wiadomo czy to sie uda mechanik daje na to 80% szans... Panowie moim zdaniem w tej całe sytuacji winę ponosi mechanik gdyż mógł wypełnić nastawnik olejem wcześniej i nie doprowadzić do uszkodzenia zaworów... co to jest za tłumaczenie "te silniki tak mają" - teraz po fakcie gdyż przed wykonaniem usługi byłem zapewniany że to jest żaden problem nie byłem zapoznany z jakimkolwiek ryzykiem - ot po prostu element do wymiany. Co w tej całej sytuacji mogę zrobić? Jak wyjść z tego obronną ręką? Dlaczego miałbym ponosić jakiekolwiek koszty skoro wszystko miało być zrobione dobrze auto przyjechało do warsztatu o własnych siłach i było oddane sprawne (po za oczywiście nastawnikiem) a w teraz jest niejezdne... Proszę wyprowadźcie mnie z błędu (jeśli w nim jestem) i wyraźcie swoją opinię co Wy zrobilibyście na moim miejscu?

Pozdrawiam!

Kto robił ?

pojechałeś do kuźni czy do warsztatu w którym wystawiono zlecenie na konkretną usługę? płaciłeś mu już jakąś kase?

Widać, że się nie zna na tych silnikach i chyba zmieniał nastawniki w 1,8T bo podobnie wygląda a w V8 całkiem inaczej wygląda ich wymiana. przechodziłem przez to. w S6 operacja po kolizji na 3 cylindrach skończyła się na kwocie 12k PLN. Jeśli on twierdzi, że nastawnik nie dał rady wstać oznacza, że zostało to źle zrobione. Wszystko co Ci powiedział, że to "normalne" świadczy o jego nie wiedzy. Podobnie jak podane koszty. Bałbym się zostawić mu auto aby je teraz naprawił. Wina jest po jego stronie i powinien ponieść teraz koszty remontu silnika - obie głowice trzeba zrobić na nowych podzespołach aby się nie zesrało za pół roku.

Leo - na ten moment wolałbym jakiekolwiek informacje zostawić dla siebie ponieważ sytuacja jest nierozwiązana.
GR235I3K - Auto zostawiłem u najbardziej "renomowanego" mechanika w mojej okolicy (tak posiada on działalność) ale fakt nie sporządzałem z nim żadnej dokumentacji mam no to jedynie świadków. Jak do tej pory nie zapłaciłem ani złotówki za nastawnik również.
bloku - Co do kontynuowania naprawy u tego pana to tak jak napisałeś strach mi już nie pozwoli wybiorę się tym razem o wiele dalej ale bd to ludzie którzy "zjedli na tym zęby". Rozumiem że zrobienie obydwu głowic jest konieczne do utrzymania mocy?
Dziękuję za Wasze odpowiedzi.

Zrobienie obu głowic jest konieczne do zachowania "żywotności". BCY podobnie jak ANK czy AQJ i pochodne 40V są dość czułe na różnice między głowicami. Stąd lepiej robić komplet. Bądź co bądź za jakiś czas może druga się wysypać. Nie wiek skąd jesteś ale jakbyś był z Pomorza to mamy tutaj fachowców nie tylko do tych silników. Na południu masz Quattro Service w Krakowie.

Jedyne co mi przychodzi do głowy, jeżeli to jest człowiek o zdrowych zmysłach, to powinien mieć ubezpieczony warsztat od takich kwiatków.

Spisać oświadczenie i postawić do innego warsztatu w którym krok po kroku zweryfikują szkody, rzeczoznawca opisze i firma wypłaci kase...

W ostateczności poszukać kogoś (jeżeli on nie ma) kto ma taki warsztat ubezpieczony i weźmie to na siebie a od tego typa wyrwać fure na siłe i nie płacić złamanego centa ...

Czyli z głowicami już mam pewność że dwie i w razie czego wiem też gdzie. Podpowiem temu mojemu mechanikowi co może zrobić zobaczymy jak na to zareaguje ale i tak to będzie dopiero za kilka dni.
Oczywiście dziękuję za Wasze opinie.

OC warsztatu i wszystko jasne
niemniej obstawiam że rośnie tu gruba afera i dostaniesz klapsa z cyklu zabieraj pan i spadaj.
Pamiętaj że na upartego możesz zabrać auto z placu na ostro i bez zapłaty. Nikt nie może Ci przeszkodzić.
Pozostaje jednak kwestia szkody w motorze. I tutaj raczej spodziewaj się sądu. Bo jeśli zakładając że nie był ubezpieczony to wpieprzył się koleś na jakieś 10 - 15 K (a może 20 K) więc szczęśliwy nie będzie

Niestety wydaje mi się że masz rację. Zobaczymy - jeśli nie będzie z kim rozmawiać to wtedy sprawe rozwiąże sąd.

Skąd jesteś? Może uda Ci sie polecić jakiegoś kompetentnego mechanika z Twoich okolic.

Panowie wybaczcie mi tą całą "konspire" ale na ten moment do wyjaśnienia nie chcę ujawniać szczegółów. Co do warsztatów to w tej sytuacji już nie ważny dystans bo to żaden pieniądz a jedynie jakość. Myślałem nad Sportmile podobno są znakomici?

Ale skąd jesteś ? Nikt tu nie robi dochodzenia tylko chodzi o polecenia kogoś kompetentnego od silników 4.2

Bloku możesz pojaśnić nieco więcej to w tych fazatorach w v8 jest takiego niezwykłego. Bo mnie to nieco nurtuje.
A i czemu dokładnie on u Ciebie nie wstał ?

sorry za ot małe

Również popieram zdanie Buby, bo mechanik widać z niego taki jak z mysiej ci...y trąbka. Nie zna się to nie podejmuje się. Mówienie, że te silniki tak mają i w sumie sugerowanie, że wymiana fazatorów wiąże się z wymianą silnika?

No właśnie. Zasadniczo powinno się zawsze po takich operacjach ręcznie zakręcić silnikiem kilka razy, żeby układ się "ułożył", ale jeśli chodzi o sam nastawnik, to powinien pracować od razu. Jest natomiast inna kwestia - jeśli wymieniał nastawnik, to ściągał wałek. Jak ściągał wałek, to:

"Po zamontowaniu wałków rozrządu nie wolno uruchamiać silnika przez ok. 30 minut. Hydrauliczne elementy kompensacji muszą się dopasować (w przeciwnym razie nastąpi kolizja zaworów z tłokami).

Po zakończeniu prac przy układzie rozrządu, obrócić ręcznie wał korbowy silnika o co najmniej 2 obroty, w celu upewnienia się że przy rozruchu nie dojdzie do zetknięcia się żadnego zaworu z tłokami."

po prostu mechanik kretyn i będzie zwalał teraz na to, że ten typ tak ma...

Współczuję szkody... weź z jego OC - musi mieć jeśli prowadzi takie usługi.
Niestety V8 40v to skomplikowana jednostka i czyta się panowie procedury wymiany a nie robi na pałę u "Kazika" zza rogu!. Błąd, że nie dałeś do spawdzonego warsztatu !

Abyś miał czym się bronić podpowiem, że po wymianie nastawnika należy ścisnąć palcami (żadnymi kombinerkami !!!) wszystkie 20 popychaczy zaworów na głowicy w której nastąpiła wymiana. Robi się to po to by w momencie pierwszego odpalenia z pustym nastawnikiem zawory nie wychodziły z głowicy z pełnym wzniosem podczas gdy puści pin blokujący nastawnik i ugnie się łańcuch.
O prawidłowym ustawieniu kółek wałków względem łańcuszka nie wspomnę bo to już w przedszkolu podawali Idę o zakład, że tu mógł być błąd.
Dobrą praktyką jest też zrobić ręcznie z 10 obrotów. Potem wyjąć bezpiecznik ecu i zasilania pompy paliwa i zakręcić silnikiem z rozrusznika a dopiero potem palić.

Bez znaczenia ile ma przebiegu nie ma prawa spotkać się zawór z tłokiem po wymianie nastawnika !!!

Po tym co tutaj przeczytałem wszystko jest już jasne. Gość tłumaczył się że "nie ma ciśnienia oleju w nastawniku" jestem już przekonany że sam nastawnik wystartował a to on popełnił błędy przy składaniu rozrządu lub po prostu nie odczekał po założeniu wałków rozrządu. Ponadto te 80% szans na powodzenie w razie naprawy głowicy to miał być taki eksperyment z włożeniem jakiegoś tam pina w nastawnik który miał on dorobić i przyglądanie się przy zdjętych pokrywach zaworów czy wszystko będzie "okey". Wiedziałem od razu że gość z czymś sie pomylił ale nie myślałem że jest to po prostu człowiek który nie ma pojęcia o motoryzacji - no przynajmniej nie o takiej. Późniejsze tłumaczenia że nawet w serwisie!! powiedzieli że te silniki są z wadą!! że to wszystko jest normalne!! rozumiecie? Ściema jakich mało no nic teraz pozostaje mieć żal tylko do siebie - szkoda motoru drugiego w takim stanie za pewne nie znajdę... druga sprawa to tłoki trzeba sprawdzić stan tego co pozostało z silnika ponieważ może okazać się że nawet nie ma czego tak na prawdę tam naprawiać.
Ponadto w miarę możliwości dodawajcie wasze propozycje warsztatów w całej Polsce które mogą mi pomóc w rozwiązaniu tego problemu. Co myślicie o Sportmile?

ja bym nie kombinował tylko zrobił wycieczkę do quattroserwis, moje było robione przez erniego w graftech, moze tam?